środa, 24 listopada 2010

zmora (czyt. firanka)

Przedstawiam moja zmorę ostatnich tygodni - firankę szydełkową. Wyszła mi mniejsza niż w założeniu, ale mam nadzieję, że się spodoba (w trakcie odtłam dokładnie wymiary okna więc wiedzialam, że muszę się zmieścić w 180-190 cm). Szerokość 185 cm, długość ok. 80 cm. Niestety nie mam jak zrobić zdjęcia wiszącej firanki u mnie w domu (inne karnisze i o wiele szersze okna), więc fotki będą kanapowe ;)

u nas szaro buro i ponuro, a do tego pada drobny śnieg - zdjęcia gorzej niz kiepskie... 


i jeszcze zbliżenie na detale



to ostatnie zdjęcie chyba wyszło najlepiej...

jestem w szoku, że udało mi sie skończyc tą firankę... to moja największa jak do tej pory praca i nawet szybko poszło, bo zaczęłam niecałe 2 miesiące temu. Pewnie ktoś się uśmiechnie, że to żółwie tempo, ale rok temu tydzień dziergałam serwetkę o średnicy 30 cm, więc jak dla mnie to duży postęp w tempie pracy ;)

jeszcze mam problem, bo nie umówiłam się na cenę, bo zaczynając dziergać nie potrafiłam stwierdzić le to pracy i materiałów będzie... no i teraz mam dylemat jaką cene podać... macie jakies propozycje?

wtorek, 23 listopada 2010

nietypowe spotkanie robótkowe

Kilka dni temu wzięłam udział w nietypowym, bo wirtualnym, spotkaniu robótkowym zorganizowanym przez Iwonę  na fb. Bardzo ciekawe doświadczenie i możliwość poznania nowych pasjonatek rękodzieła wszelkiego. Każdy, kto chciałby wziąc udział w kolejnym spotkaniu, może się zapisać o tu. Mi się bardzo spodobało i jak tylko nic mi nie wyskoczy, wezmę udział w kolejnym :)

Podczas spotkania dziergałam torebkę z wełnianej włóczki o bardzo luźnym splocie, a praktycznie bez splotu ;) włóczka przypomina długie pasmo czesanki co jakiś czas skręcone. Miałam 2 motki, jednak jeden jak się okazało był podzielony na równe krótkie części i powiązany... Jako że włóczka wcześniej była swetrem i dostałam ją niejako w prezencie nie miałam zamiaru marudzic, w końcu darowanemu koniowi w zęby się nie patrzy ;) a włóczka i kolorki bardzo mi się podobały :)

od razu ostrzegam - fotki robione na bieżąco, w trakcie trwania spotkania - urodą ani jakością nie grzeszą ;)
tu pierwsza przymiarka do torebki - myślałam, że wyjdzie fajna torba z dużą półokrągłą klapką typu chlebak, niestety kłębuszek szybko sie skończył... do tego moje największe szydełko nie dawało sobie rady z grubszymi częściami włóczki i musiałam nieźle się nasiłować - czego efektem były odciski...


torebkę zszyłam, dorobiłam rączkę i stwierdziłam, że chyba zaryzykuje i spróbuję ją sfilcować w pralce


po 2 praniach najpierw w 40 stopniach, następnie w 60, torebeczka całkiem fajnie się sfilcowała, a ja sie przekonałam, że szydełkowe wytwory też można filcować w ten sposób (spotkałam sie tylko z filcowaniem rzeczy drutowych)


jeszcze zbliżenie na fakturę torebki po filcowaniu (nieco kolor sie wypłukał podczas prania...)

Jak juz wspomniałam, drugi kłębuszek był w kawałkach, dziergać cokolwiek z tego - to był niezbyt dobry pomysł, bo było dużo supełków... ale pocięłam te kawałeczki, rozczesałam i próbowałam filcowania na mokro - efektem są moje pierwsze filcowe kuleczki :)  wełny jeszcze troche zostało, to pewnie jeszcze się w filcowanie pobawię...


A na koniec najważniejsza wiadomość dnia, a właściwie to ostatnich dwóch miesięcy ;) dziś w nocy skończyłam moją zmorę (czyt. firankę) z czego ogromnie się cieszę :) Oj dała mi popalić... a na koniec jeszcze rozcięłam sobie szydełkim opuszek palca... Teraz firanka schnie, jeszcze zostanie prasowanie , fotki i odbiór przez zamawiającą ;) Fotki będą już niebawem. No i został mi dylemat na ile ją wycenić...

Dziękuję za odwiedziny i komentarze dotyczące moich prac :) Mam nadzieje, że teraz znów zwiększy się moja aktywnośc na blogu - w najbliższym czasie nie planuję juz firanek, co najwyżej małe zazdrostki ;) póki co pomalutku szykuję sie do pierwszych urodzin mojego bloga i niespodzianki dla Was

Pozdrawiam serdecznie


czwartek, 18 listopada 2010

A ja znów dłubię broszki...

Firanka rośnie i już bliziutko do końca, całe 16 cm szerokości! Cieszę się ogromnie, bo juz niedługo będe mogła się zabrać do świątecznych prac. Krótkimi przerywnikami w pracy są broszki i ostatnimi czasy troche ich powstało.

Pierwsza w moich ulubionych kolorkach z glinianym koralikiem. Kapitalna wełenka wygrzebana u teściowej. Niestety starczyło tylko na broszkę... Około 8 cm średnicy.


Kolejna to eksperyment dwukuolorowy z akrylem i moherem. Efekt dośc ciekawy. W środku koralik szkalny czrny ze srebrnymi mazajami ;) Średnica ok. 8 cm.

Kolejna eksperymentalna broszka z prześlicznej włóczki składającej się z bawełny, wiskozy i syntetycznej nitki z metalicznym oplotem w odcieniach złota, turkusu, srebra i fioletu. W środku pastylka lampwork w kolorze złotym. Średnica ok. 9 cm. Niestety mimo moich starań zdjęcie nie oddaje uroku włóczki :(


Powstały też broszki na zamówienie. Pierwsza spora, z listkami wykonane z włóczek z dodatkiem moheru, w środku bursztynowy koralik.  Średnica kwiatka ok. 9 cm a wielkość całej broszki to ok. 15cm x 11cm.

 

oraz dwie wykonane z tej samej włóczki, jednak różniące sie wielkością i kształtem koralika.
Pierwszy kwiatek ma średnicę ok. 11cm, natomiast drugi ok. 8 cm.


A na koniec chciałabym pochwalić się, że Dobrochna debiutowała w zespole, w którym razem występujemy juz od 8 lat. Tradycji stało się zadość, jest to zespół wielopokoleniowy, więc tak młodzi członkowie niogo nie dziwią, ale nie musze ukrywać, że duma mnie rozpierała, kiedy nasza niespełna 2,5 letnia córczka zatańczyła 4 kawałki i chciała jeszcze :) 

A jako dowód - moja mała góralka w stroju (w oczekiwaniu na wystep). Strój sporo za duży, więc  najbliższym czasie czeka mnie szycie i wyszywanie stroju do zespołu dla najmłodszej tancerki :)


Pozdrawiam ciepło i słonecznie, bo u mnie pogoda typowo barowa...

wtorek, 16 listopada 2010

ciepłe komplety

Nie wiem jak u Was, ale u mnie paskudnie się zrobiło, aż nie chce mi się wierzyć, o wczoraj było słonko i 17 stopni, a dzis plucha i zimno... A na taką pogode najlepiej się dobrze okryć, więc warto mieć pod ręką cos ciepłego ;)
Czapeczka pilotka z misiem i paputki, które powędrowały do najmłodszego członka rodziny



komplet biało-łososiowy (czego na zdjęciu nie widac ;) ) w skład ktorego wchodzi kaszkiet, chustka pod szyję i moje pierwsze prymitywne mitenki (dla około 2 letniej dziewczynki) - w ramach wykorzystywania resztek motków, zostało mi dosłownie kikadziesiąt cm jednego jak i drugiego koloru :) Pośrodku białych kwiatków dodałam plastikowe koraliki, dzięki czemu bez obaw można zestaw prać ;)


Wiem zdjęcia okropne, ale pogoda nie umożliwiła mi zrobienia lepszych...

Firanka na ukończeniu, chociaż wczoraj musiałam spruć ponad 10 cm... mam nadzieje, że do końca tygodnia będę mogła pokazać ją w całej okazałości. Obym tylko znów nie musiał jej pruć...

Pozdrawiam serdecznie wszystkich i dziękuję, że mimo lekkiego zastoju na blogu nadal tu zaglądacie!

czwartek, 4 listopada 2010

jaki tu spokój...

... nic się nie dzieje... Na szczęście tylko na blogu aktywności brak, bo robótkowo dzieje się i to sporo...

Ostatnio tak wyszło, że powstało kilka zawieszek do komórki/kluczy.
 
Pierwsze zawieszki - w kształcie emotikonów - zamówiła bardzo miła osoba - Agnieszka i dzisiaj już do niej wyruszyły, mam nadzieje, że nowa właścicielka będzie zadowolona. Nie lubię robić kopii swoich prac, dlatego tym razem wyhaftowałam emotki dwustronnie i mimo że starłam się aby były podobne do moich pierwowzorów i tak wyszły inne - ale to chyba plus rękodzieła - można mieć pewność, że nie będzie dwóch takich samych egzemplarzy :)


kolejna zawieszka kwiatek - była gratisem do mojego pierwszego zamówienia z Alei Artystów :)


a tu dla wszystkich niecierpliwych - firaneczka*

*dociekliwi i sokole oczy proszę się nie wpatrywać, wiem, że jest sporo błędów :P ale to moja pierwsza praca robiona filetem :)

 

zdjęcie jest sprzed 2 tygodni ;) teraz zaczynam 5 różę. Jeszcze 2 i mam nadzieję koniec - męczy mnie bardzo, ale chcę ją szybko skończyć, bo święta coraz bliżej, a ja z robótkami świątecznymi w lesie...

co do lasu... i robótek świątecznych...
jakiś czas temu przytargałam trochę szyszek, mąż sprezentował pistolet z klejem na gorąco i oto efekt 


Zdjęcie na szybko, nie było okazji zrobić lepszych, bo choineczka długo nie pożyła... spadła mi na podłogę... ale w planach kilka innych choineczek -  pokaźnych rozmiarów, oby tylko pogoda była lepsza na zbiór szyszek... a tak na marginesie zbierając szyszki w lesie można narazić się leśniczemu i dostać mandat za kradzież nasion, dlatego lepiej poszukać szyszek z przydomowej uprawy ;)

Pozdrawiam cieplutko wszystkich tu zaglądających. Obiecuję, że w najbliższym czasie pokażę więcej nowości. Tak to jest kiedy się łapie kilka srok za ogon...

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Wszystkie prace i zdjęcia zamieszczone w tym blogu są wyłączną własnością autorki (jesli jest inaczej, zawsze wyraźnie jest to zaznaczone).
Kopiowanie, wykorzystywanie, rozpowszechnianie, przetwarzanie w jakikolwiek inny sposób zdjęć oraz wzorów prac bez zgody autorki jest zabronione.
Wszelkie prawa zastrzeżone
.