poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Szydełkowa laleczka o niezwykłym imieniu ;)

Od dawna chodziła za mną jakaś szydełkowa laleczka. Zaczęłam nawet nieśmiało robić nogę. Odłożyłam na chwilę robótkę, poszłam do kuchni po coś do picia. Podczas mojej krótkiej nieobecności Dobrusia  zainteresowana nową pracą-  spytała się taty: Co mama dla mnie robi? :) No i co mama w takim wypadku miała zrobić - nic tylko zabrać się do roboty.

W sobotę zniecierpliwiona dopytywała się, czy już zszyłam wszystko i dlaczego jeszcze nie ;) Obiecałam jej, że rano w niedzielę będzie miała już gotową lalę. Dobrusia poszła spać, a ja walczyłam dalej - o 3 nad ranem wymiękłam, ale został mi do zrobienia tylko dół sukienki, więc szybciutko z rana dokończyłam i córcia mogła już się cieszyć laleczką.


Sporo czasu zajęło mi nadanie wyrazu twarzy - bo to pierwsza tego typu moja praca, co innego zrobić pyszczek dla zwierzaka, a co innego zrobić wesołą minkę lali, ale chyba się udało. Nie widać dobrze, ale nosek to dwie poziome kreseczki, a dodatkowo jest tak uformowany, że lekko odstaje.


Prawdziwym problemem okazało się nadanie imienia lali - bo tak jak córka każdego zwierzaka nazywa Faja (nie wiem dlaczego) tak o nazwaniu lali jakimkolwiek imieniem nie było mowy. Lala ma na imię Lala i koniec ;) Miała mieć też dwa kucyki, do zdjęć zrobiłam koński ogon, ale tu były juz wielkie protesty Dobruni, bo jej wersja musi być równie szalona jak właścicielka ;)


Powoli wracają mi też siły do działania, bo ostatnio robótkowo coś tam działam, ale nie mam motywacji do skończenia i tak cały mój kącik robótkowy zawalony jest rozpoczętymi pracami. 

Wygląda na to, że przyczyna mojego rozleniwienia na razie odpuszcza, więc może będzie mnie teraz nieco więcej na blogu. Chociaż potem pewnie znów na jakiś czas zniknę, ale to dopiero na przełomie lutego i marca, bo wtedy zacznie się u nas prawdziwa rewolucja ;)

Pozdrawiam serdecznie w ostatnich dniach wakacji i dziękuję, że mimo mojej nieobecności w blogowym świecie, jeszcze tu zaglądacie!

środa, 10 sierpnia 2011

ponadczasowa czerń i moje wariacje na jej temat

Aż trudno mi uwierzyć, że nie było mnie na blogu prawie miesiąc! Nie próżnowałam w tym czasie i mam nadzieję pomału nadrabiać zaległości i pokazywać sukcesywnie to, co już zrobiłam, choć zapewne chronologii będzie w tym brak...

Na pierwszy ogień szydełkowy komplet biżuterii z dodatkiem grafitowych mieniących się koralików (czego na zdjęciu nie widać tak bardzo jak w rzeczywistości) składający się z okazałego naszyjnika, bransoletki i dopełniających całość kolczyków


Prawdziwą zmorą było nawlekanie tych malutkich koralików na igłę grubości włosa (a i tak często okazało się, że najcieńsza igła, na jaka udało mi się kordonek nawlec nie przechodzi przez niektóre koraliki). Cały komplet składa się z ponad 1000 takich koralików!


Podczas składania ostatniego zamówienia do elementów potrzebnych do biżuterii skusiłam się na zawieszki w kształcie łez i wydziergałam takie kolczyki


Podziwiam wszystkie osoby dziergających na obręczach - mi te łezki dały niezły wycisk i to chyba jedne z kolczyków, nad którymi spędziłam najwięcej czasu!

W ostatnia niedzielę mieliśmy występy z zespołem i zgodnie z obietnica pokazuję stroje prawie w akcji ;)

Tu ja z Dobrusią (hafty na mojej koszuli są zaprojektowane i wykonane przeze mnie)


a tu koszula męża - nastąpiła mała cenzura, ale koszulę widać ;)

Jakiś czas temu pisałam, że od września czeka nas mała rewolucja, okazało się, że rewolucja będzie i to do kwadratu - ale o tym mam nadzieję napisać niebawem ;)

Póki co pozdrawiam serdecznie i cieszę się, że mimo wszystko do mnie jeszcze zaglądacie!

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Wszystkie prace i zdjęcia zamieszczone w tym blogu są wyłączną własnością autorki (jesli jest inaczej, zawsze wyraźnie jest to zaznaczone).
Kopiowanie, wykorzystywanie, rozpowszechnianie, przetwarzanie w jakikolwiek inny sposób zdjęć oraz wzorów prac bez zgody autorki jest zabronione.
Wszelkie prawa zastrzeżone
.