Ostatnio tylko plotę, motam, plotę i nie wyrabiam ze zdjęciami ;) Dużo się dzieje, co mnie cieszy. Wykluwają się nowe pomysły i co najważniejsze - przybierają realne kształty. Uwielbiam ten twórczy szał - nie wiadomo w co ręce włożyć, a włóczki prawie że latają nad biurkiem ;) Szkoda tylko, że z przedświątecznych porządków na włóczkowych półkach dużo już nie zostało...
Wracając do tematu - miętowy zamotek powstał w wersji dziecięcej.
Ten miętowy jest dość specyficzny - bo to mięta z nutą morskiego, ciężka do uchwycenia na foto. Włóczka mięciutka, akcentem jest drewniany guzik, czyli znaki rozpoznawcze już moich motańców ;)
Dopijam kawę i zmykam bałwany lepić z Jeremim, bo aż piszczy w domu - w końcu śnieg popadał na tyle, że okrył kilkucentymetrową warstwą ziemię. A Wy jak planujecie spędzić dzisiejszy dzień?
Superowy!!!
OdpowiedzUsuńSypiący z nieba śnieg budzi we mnie dziecko i mam ochotę właśnie wyjść na spacer, trochę poszaleć w białym puchu :). Sama zamotka suuuuuper, wykonana przypadkiem na palcach? Własnie się zabieram za taką, mam grubą fajną różową wełnę, ale co mi wyjdzie kto wie... Twoja jest rewelacyjna kolor i wykonanie. Pozdrawiam gorąco w ten zimowy piękny czas.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ten miętowy kolor;0 Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWspaniałe robisz te zamotki. Piękna ta mięta.
OdpowiedzUsuń