Wsiąkłam na całego w zamotki, a co chwilę jeszcze ktoś marzy o swoim... Więc motam :)
w odcieniach burzowego nieba, mocno mięsisty
Z wełną (50%) - gruby, ciepły
baaaardzo gruby
Brązowy z wełną, lekki niczym mgiełka i mocno sprężysty
eksperyment z dwóch nitek - multikolor
Motanie bardzo relaksuje, muszę tylko dokupić guzików, bo zapasy tych większych mocno się uszczupliły...
A już 8 lutego poprowadzę warsztaty i wspólnie z wolontariuszami z miejscowego GOKu oraz ochotnikami będziemy motać szaliki dla radwanickich słoni. Przed laty były pokryte piękną darnią i miały niesamowity urok, jednak utrzymanie ich w dobrej formie było trudne. Teraz są słonie "całoroczne" ;) i żeby nie marzły w zimie - dostaną szaliki :) Ciekawe co nam z tego motania wyjdzie. Obiecuję relację foto :)
Ojejkuś śliczne te zamotki:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńdziękuję :) mają swój urok, a do tego są proste do zrobienia (tylko nieco czasochłonne, ale na filmowe wieczory - idealne!)
UsuńFajne te zamotki! Motasz młynkiem, na palcach czy jeszcze inaczej?
OdpowiedzUsuńmotane na palcach z grubej włóczki,bądź z kilku nitek :) fajna sprawa, polecam :)
UsuńSuper te twoje zamotki
OdpowiedzUsuń