Bardzo rzadko biorę udział w kiermaszach, ale jak jest specjalna okazja - zawsze staram się mobilizować siły. Tak było i tym razem, kiedy to dowiedziałam się, że podczas koncertu charytatywnego dla kolegi z przedszkola Jeremiego odbędzie się też kiermasz, z którego dochód zostanie przeznaczony na dalsze leczenie i rehabilitację Teosia.
Ostatnie tygodnie minęły mi nawet nie wiem kiedy. W pracy ruch, że czasem nie idzie nawet odsapnąć (ale fajnie, bo czas mija bardo szybko), a w domu... szpital. I to na całego. Dlatego też szycie na kiermasz charytatywny, które było zaplanowane na intensywne dwa dni rozciągnęło się na dwa tygodnie - codziennie po troszkę...
Na szczęście motywacja była ogromna, więc sprężyłam się i dzień przed terminem koncertu oddałam torbę ze świątecznymi uszytkami.
Przepraszam za zdjęcia, ale robione były późno w nocy, na szybko telefonem, bo nie miałam już sił rozstawiać sprzętu fotograficznego, a rano trzeba było wstać do pracy.
Znalazł się tam cały las świątecznych drzewek