Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bukowina. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bukowina. Pokaż wszystkie posty

sobota, 26 stycznia 2013

przerwynik chorobowy szydełkowo-koralikowy ;)

Pomału wracam do żywych. Najpierw chore dzieci, potem mnie złapała grypa, która zmieniła się w ostre zapalenie zatok. Jestem na antybiotyku od kilku dni i mogę jakoś funkcjonować, ale idealnie nie jest, bo nadal mam mocne bóle głowy, a co za tym idzie - ciężko skupić się na szydełkowaniu... Mam nadzieje, że po 10 dniach leczenia będzie juz po wszystkim...

Nafaszerowana lekami - zaliczyłam nawet pierwszy od 2 tygodni wieczór robótkowy :) efektem jest taka bransoletka (A co się naprzebierałam tych tęczowych koralików! Wyjątkowo koślawa partia mi się trafiła...)


 zmykam pocieszyć się chwilą ciszy, bo Jeremi śpi, a Dobrusia z tatą pojechali na zakupy - oj dawno nie było tak cicho w domu ;)

Bym zapomniała najważniejszego - mój 10,5 miesięczny synek się rozszalał - biega po domu, wspina się gdzie popadnie, a od kilku dni z radością tańczy "Krakowiaczka" (w kółeczko) i "Kaczuchy" (macha skrzydełkami i klaszcze). Jak nic czas uczyć "Dawidenki" i tupania :) No i musze się brać za strój dla najmłodszego tancerza w zespole :) Czas przerwy dobiega końca i w tym roku wracamy na występy w pełnym - 4-osobowym - składzie :)

środa, 10 sierpnia 2011

ponadczasowa czerń i moje wariacje na jej temat

Aż trudno mi uwierzyć, że nie było mnie na blogu prawie miesiąc! Nie próżnowałam w tym czasie i mam nadzieję pomału nadrabiać zaległości i pokazywać sukcesywnie to, co już zrobiłam, choć zapewne chronologii będzie w tym brak...

Na pierwszy ogień szydełkowy komplet biżuterii z dodatkiem grafitowych mieniących się koralików (czego na zdjęciu nie widać tak bardzo jak w rzeczywistości) składający się z okazałego naszyjnika, bransoletki i dopełniających całość kolczyków


Prawdziwą zmorą było nawlekanie tych malutkich koralików na igłę grubości włosa (a i tak często okazało się, że najcieńsza igła, na jaka udało mi się kordonek nawlec nie przechodzi przez niektóre koraliki). Cały komplet składa się z ponad 1000 takich koralików!


Podczas składania ostatniego zamówienia do elementów potrzebnych do biżuterii skusiłam się na zawieszki w kształcie łez i wydziergałam takie kolczyki


Podziwiam wszystkie osoby dziergających na obręczach - mi te łezki dały niezły wycisk i to chyba jedne z kolczyków, nad którymi spędziłam najwięcej czasu!

W ostatnia niedzielę mieliśmy występy z zespołem i zgodnie z obietnica pokazuję stroje prawie w akcji ;)

Tu ja z Dobrusią (hafty na mojej koszuli są zaprojektowane i wykonane przeze mnie)


a tu koszula męża - nastąpiła mała cenzura, ale koszulę widać ;)

Jakiś czas temu pisałam, że od września czeka nas mała rewolucja, okazało się, że rewolucja będzie i to do kwadratu - ale o tym mam nadzieję napisać niebawem ;)

Póki co pozdrawiam serdecznie i cieszę się, że mimo wszystko do mnie jeszcze zaglądacie!

poniedziałek, 20 czerwca 2011

stroje już (dopiero?) gotowe

Nareszcie znalazłam trochę czasu, żeby pokazać zdjęcia gotowych strojów górali czadeckich w mojej interpretacji, ale zanim do tego przejdę, chciałam powiedzieć, że ostatnie dni miałam zaganiane, bo nie dość iż trwają przygotowania do wyjazdu na festiwal, to wczoraj Dobrusia skończyła 3 lata (kiedy to zleciało!?) i mieliśmy małe rodzinne przyjęcie. Nie sądziłam, że będzie aż tak przeżywała całe urodzinowe zamieszanie - poustawiała krzesła, siadła na jednym z nich, wzięła talerz i stwierdziła, że chce już swój urodzinowy tort - to co, że dobre 2 godziny przed początkiem przyjęcia ;) a jak ukochana ciocia Ela z tatą zaczęli dmuchać i zawieszać balony - to już całkiem zwariowała :)

Wracając do strojów... od razu zaznaczam, że nie jestem do końca z nich zadowolona, bo nie leżą idealnie, ale pierwsze kroki za płoty i chociaż zaklinałam się, że więcej szyć strojów nie będę, to pomału zaczynam się rozglądać za odpowiednimi tkaninami ;)

Ale dość narzekania, czas pokazać nad czym pracowałam od dłuższego czasu ;) 

(z powodu braku współpracy z modelami i braku manekinów do ekspozycji posłużyłam się wieszakami i suszarka na pranie - powiedzmy, że nie widac tego na zdjęciach ;P )

Na pierwszy ognień - koszula dla męża (kolejny model na pewno będzie uszyty z cieńszego materiału i inaczej wykroje dekolt)


 koszula jest dość długa i w brew wrażeniu guzik przy kołnierzyku jest wszyty równo, tylko na zdjęciu wyszło, że nie jest w jednej linii z pozostałymi ;)


portki jakie są, każdy widzi (szew wzmocniony, tylko po wewnętrznej stronie nogawek, w pasie gumka, z boku wpuszczana wzmocniona kieszeń z niewidocznym zapięciem na napę)


koszula dla Dobrusi w zestawieniu spodnicą i zapaską (podarowane z czeluści kufra jednej z członkiń zespołu)


na koniec najnowszy nabytek do dopełnienia stroju - kyrpce rozmiar 26 (przecudne i takie malusie)

 
 I fotka, którą muszę pokazać - porównanie wielkości: kyrpce Dobrusi, moje 4-letnie i  ponad 10-letnie męża


Mam nadzieje, że już niedługo będę mogła pokazać zdjęcia strojów w "użyciu: ;)

Jak można zauważyć ostatnio pobawiłam się też trochę i okazało się, że programy graficzne nie gryzą, a ja dzięki temu mam w końcu własne logo ;)

Pozdrawiam serdecznie zaglądających :)

poniedziałek, 6 czerwca 2011

koncert życzeń

Ostatnio mam koncert życzeń jeśli chodzi o prace robótkowe. Wypowiadającą życzenia jest nie kto inny jak moja córka ;) Dobrusia uwielbia praktycznie wszystko co dla niej robię i jeszcze na każdym kroku podkreśla : "Mamusia to dla mnie zrobiła!" Nic mnie tak nie cieszy, jak radość własnego dziecka :)

Wracając do życzeń... Wczoraj padło: mama zrób mi ślimaka! No i co ja mogłam innego zrobić, jak chwycić za szydełko? Ale poszłam niejako na łatwiznę, bo przypomniało mi się, że na blogu Stokrotki widziałam cudne ślimaki i jeszcze przepis jak takiego zrobić - więc zerknęłam jak sie za to zabrać - dzięki czemu ślimaczek powstał w ekspresowym tempie i jeszcze tego samego popołudnia córka mogła się nim bawić - praktycznie wyrwała mi go z rąk tuż po odcięciu ostatniej nitki :)



co prawda daleko mu do ślimaków Stokrotki... no i wygląda też inaczej... najważniejsze, że córce się spodobał :)



ślimaczek nie wyszedł duży - ma jakieś 9,5 cm długości i około 5 cm wysokości



Kolejnym życzeniem był kapelusik z tęczowej włóczki - tej samej co jakiś czas temu powstała czapeczka dla chrześnicy




Kapelusz miał mieć jeszcze jakieś ozdoby, ale Dobrusia stwierdziła, że nic już nie chce i podoba się jej taki.


W kolejce czeka do skończenia sukienka z malinowej włóczki :)

Na koszulę do stroju przyjdzie jeszcze poczekać, bo nie po drodze ostatnio mi do pasmanterii... muszę się sprężyć, bo za 2 tygodnie wyjeżdżamy na festiwal! Z "Bukowińskimi Spotkaniami" w tym roku będzie jednak skromnie, ponieważ wycofało się sporo sponsorów i nie będą już raczej organizowane z takim rozmachem jak jeszcze kilka lat temu, kiedy festiwal trwał od wtorku do niedzieli, bo w tym roku już w piątek będzie koniec... z czego nasz zespół przyjedzie w czwartek, a w piątek późnym wieczorem będzie już wracał... ale najważniejsze, to znów poczuć ten klimat Bukowińskich Spotkań - niesamowitej mieszanki kultur, religii i narodów!

***

Uff jak gorąco... nie wiem jak Wy, ale ja przy takich temperaturach praktycznie ledwo co funkcjonuję... dobrze, że wieczorami jak wieje wiatr - u mnie praktycznie ciągle wieje ;) to idzie jeszcze jakoś na dworze wysiedzieć...

Dziękuję za odwiedziny i pozostawione komentarze :)

niedziela, 8 maja 2011

Nie możesz znaleźć fajnej torebki - zrób sobie ją sama :)

Od dłuższego czasu szukałam torebki - małej, ale pojemnej i koniecznie przewieszanej przez ramię, ale żadna mi się nie podobała - pomijam te, które były poza możliwościami mojego budżetu ;) aż pewnego dnia wpadła mi w oko znaleziona w internecie torebka zrobiona na szydełku z motywem bąbelków - wiedziałam, że muszę mieć podobną. 

Do jej wykonania przydała się czekoladowa włóczka (bawełna z akrylem) zakupiona okazyjnie na allegro. Potem trzy wieczorne seanse filmowe i voila!


Drewniane kółka, na których torba jest zawieszona pochodzą ze sklepu budowlanego - są to części do drewnianych karniszy :)




Wiem, że kolor zamka mógłby być inny, ale niestety nie mogłam znaleźć nic bardziej odpowiedniego (w rzeczywistości aż tak bardzo nie rzuca się w oczy, tym bardziej, że zamek wszyty jest tak, że widać praktycznie tylko ząbki)

I tu jeszcze widok całości


Nieskromnie powiem, że torebka bardzo mi się podoba, już była wypróbowana  i mimo małych rozmiarów (21 cm szeroka i 28 cm wysoka w najdłuższym miejscu) jest bardzo pojemna :)

Dzięki temu, że szydełkowałam ją bardzo ściśle (oj paluchy bolały...) nie potrzebuje podszewki (mam nadzieję, że włóczka ze sporym udziałem bawełny zapobiegnie jej nadmiernemu wyciąganiu). A co najważniejsze materiały kosztowały mnie jakie 5 zł :)

A na koniec zdjęcia koszuli z poprzedniego postu na płasko, tak jak zasugerowała Nikitka - też nie są rewelacyjne, bo koszula jeszcze przed praniem i prasowaniem... ale może więcej będzie widać

prawie cała koszula ;)


zbliżenie na przód


i tył


wiem, że krój prosty, że momentami krzywo, ale koszula uszyta i będzie służyć, tym bardziej, że właśnie zapisaliśmy się całą rodzinką na wyjazd na XXII Międzynarodowy Festiwal "Bukowińskie Spotkania" - po 4-letniej przerwie to będzie na pewno niezłe przeżycie! Bardzo jestem ciekawa jak Dobrusia zniesie swój pierwszy festiwal i występy :) Jeśli ktoś chciałby zobaczyć nas i zespół w którym występujemy, a także inne zespoły związane z kulturą Bukowiny- serdecznie zapraszam w dniach 20-26 czerwca do Jastrowia i Piły (my będziemy od środy 22 czerwca )

Dziękuję za odwiedziny, pozdrawiam serdecznie i zmykam do łózka, bo w ramach mojej ostatniej serii "mój pierwszy raz" pierwszy raz załapałam anginę, na szczęście leki działają i nie muszę się już zmagać z ponad 39 stopniami gorączki...

piątek, 6 maja 2011

Mam koszulę!

Udało mi się uszyć pierwszą koszulę - dla córki - do zespołu. Jestem szczęśliwa, chociaż świadoma tego, że ma wiele niedoróbek. 

Trochę miałam problemów z haftem, bo udało mi się znaleźć cieńszy materiał na koszulę, a haft został zrobiony na grubszej kanwie (już mi się nie chciało liczyć nitek...). Zaczęłam nawet haftować nowy motyw ale odpuściłam.

Tak wygląda haft, który znalazł się na "pleckach", czyli haft umieszczony w stroju na... ramionach ;)


A tu już fotki koszuli - modelka  niezbyt w humorze, dlatego zdjęcia są takie a nie inne... Ale prawdopodobnie 22 maja będziemy mieli pierwszy w tym sezonie występ, to mam nadzieję zaprezentować strój w całej okazałości ze szczęśliwą modelką ;) Dla przypomnienia zdjęcia  z debiutu córki w zeszłym roku można zobaczyć TU

 


Koszula mogłaby mieć szersze rękawy pod pachami (musiałam wszywać kwadraty w łączenie pod pachę, żeby córkę nic nie uwierało).

W rękawach gumka wciągnięta jest w tunelik, który jak córka podrośnie można odwijać i wciągać gumkę w kolejny tunelik. A jak rękawy będą się robić za krótkie, to można doszyć koronkę ;)

W kolejce do skończenia są spodnie dla męża (zostało mi wszyć kieszeń) oraz najgorsza praca, z którą ociągam się najbardziej - koszula dla męża. Ale kilka rozwiązań mi się nasunęło podczas szycia koszuli dla córki - więc mam nadzieje, że obędzie się bez nadprogramowego prucia - którego nie znoszę...

Pozdrawiam serdecznie

P.S. Jeszcze mam pytanie do szyjących (bo ja laik i samouk jestem) co zrobić, żeby maszyna nie zrywała nici? Szyję tymi maszynowymi, ale napinacz/naciągacz (?) praktycznie robi co chce... Można to jakoś domowym sposobem naprawić?

poniedziałek, 7 lutego 2011

melduję, że żyję, ale ...

... prawie nie szydełkuję.
Teraz każdą wolną chwilkę poświęcam na haft krzyżykowy. Motyw, który jest na fotce poniżej zostanie wykorzystany do ozdobienia koszuli męskiej do zespołu ludowego górali czadeckich (dwa krótsze pasy przeznaczone są na mankiety, a dłuższy - który jest na ukończeniu - na stójkę).


Wzór prosty, kwiatki w środku będą mieć jeszcze po krzyżyku w innym kolorze, ale w jakim, zadecyduję jak wyszyje juz wszystkie elementy do stroju potrzebne. Muszę się przyznać, że haftowanie na płótnie nie jest juz takie lekkie i przyjemne jak na kanwie. Krzyżyki sa dość małe, płótno sprane, krochmalone, o gęstym splocie, a haftuje głównie nocami... Dlatego praca się dłuży, a jeszcze sporo wyszywania przede mną... Ale do maja/czerwca stroje muszą być gotowe, więc czas zakasać rękawy, bo coś mi się zdaje, że haftowanie to i tak pikuś przy uszyciu tych strojów, szczególnie dla takiego laika i samouka szycia na maszynie jak ja ;)

Przez to haftowanie zatęskniłam za szydełkiem i czasem robię trochę granny square, te są malutkie i najprawdopodobniej będa częścią jakiegoś ubranka dla córki - kamizelki/bluzki/tuniki/sukienki - w zależności na ile starczy mi resztek włóczki ;) kolory w rzeczywistości jagodowo-malinowe, ale taka pogoda szaro-bura, że nijak nie chciały wyjść te prawdziwe... a w planach mała rewolucja domowa z zastosowaniem tych kolorowych kwadracików, oby tylko czas się znalazł i zapał nie minął ;)

Pozdrawiam serdecznie odwiedzających - dziękuję także za wyróżnienia, które ostatnio dostałam - to bardzo miłe. Mam nadzieję, że żadna z osób przyznających wyróżnienie się nie obrazi, że nie będe kontynuowała ich przekazywania - po prostu mam taki ogrom ulubionych blogów, że ciężko mi byłoby wybrać te 5-10 najlepszych - wszystkie, które znajdują się w ulubionych na to zasługują :)

czwartek, 18 listopada 2010

A ja znów dłubię broszki...

Firanka rośnie i już bliziutko do końca, całe 16 cm szerokości! Cieszę się ogromnie, bo juz niedługo będe mogła się zabrać do świątecznych prac. Krótkimi przerywnikami w pracy są broszki i ostatnimi czasy troche ich powstało.

Pierwsza w moich ulubionych kolorkach z glinianym koralikiem. Kapitalna wełenka wygrzebana u teściowej. Niestety starczyło tylko na broszkę... Około 8 cm średnicy.


Kolejna to eksperyment dwukuolorowy z akrylem i moherem. Efekt dośc ciekawy. W środku koralik szkalny czrny ze srebrnymi mazajami ;) Średnica ok. 8 cm.

Kolejna eksperymentalna broszka z prześlicznej włóczki składającej się z bawełny, wiskozy i syntetycznej nitki z metalicznym oplotem w odcieniach złota, turkusu, srebra i fioletu. W środku pastylka lampwork w kolorze złotym. Średnica ok. 9 cm. Niestety mimo moich starań zdjęcie nie oddaje uroku włóczki :(


Powstały też broszki na zamówienie. Pierwsza spora, z listkami wykonane z włóczek z dodatkiem moheru, w środku bursztynowy koralik.  Średnica kwiatka ok. 9 cm a wielkość całej broszki to ok. 15cm x 11cm.

 

oraz dwie wykonane z tej samej włóczki, jednak różniące sie wielkością i kształtem koralika.
Pierwszy kwiatek ma średnicę ok. 11cm, natomiast drugi ok. 8 cm.


A na koniec chciałabym pochwalić się, że Dobrochna debiutowała w zespole, w którym razem występujemy juz od 8 lat. Tradycji stało się zadość, jest to zespół wielopokoleniowy, więc tak młodzi członkowie niogo nie dziwią, ale nie musze ukrywać, że duma mnie rozpierała, kiedy nasza niespełna 2,5 letnia córczka zatańczyła 4 kawałki i chciała jeszcze :) 

A jako dowód - moja mała góralka w stroju (w oczekiwaniu na wystep). Strój sporo za duży, więc  najbliższym czasie czeka mnie szycie i wyszywanie stroju do zespołu dla najmłodszej tancerki :)


Pozdrawiam ciepło i słonecznie, bo u mnie pogoda typowo barowa...

poniedziałek, 6 września 2010

i po dożynkach...

Pracowite miałam ostatnie dni, najpierw szykowanie części wieńca dożynkowego, potem szykowanie strojów na występy, aż w końcu w sobotę wieczorem okazało się, że muszę zrobić na niedzielę jeszcze jedną figurkę... w niedzielę ledwo zdążyłyśmy z teściową dopiąć wszystko na ostatni guzik, ja z zegarkiem w ręce robiłam chłopa - w ogrodniczkach, który wrzuca snopek na wóz. 
 
Babie przypadło wiązanie snopków, a trzeciemu chłopowi koszenie pola... 


 zdjęcia w biegu robione, zwykłym aparatem, więc nie powalają, ale można chociaż zobaczyć tak z grubsza jak wieniec wyglądał ;)

a na koniec, żeby nie być gołosłowną - fotka z wczorajszego wieczornego występu - mieliśmy 2 w jednym dniu, więc niezły wycisk dostaliśmy ;)
na zdjęciu garstka zespołu - ustawiamy się przed pierwszym tańcem, a mnie praktycznie nie widać ;)

 zdjęcie zapożyczone z galerii Urzędu Gminy w Radwanicach

więcej fotek niestety nie mam, bo nie da się robić zdjęć i tańczyć jednocześnie ;) 
a te robione na imprezie przez fotografa niestety były nie udane (bo kto to widział robić zdjęcia zespołowi od tyłu?)

Już jest więc po dożynkach i mogę spokojnie siadać do szydełka... No może nie do końca spokojnie, bo musze sie przymierzać do uszycia nowego stroju do zespołu dla męża i dla mojej córeczki, bo w najbliższym czasie Dobrusia, mamy nadzieję, zaliczy swój sceniczny debiut ;)

pozdrawiam ciepło i dziękuje za tyle miłych słów odnośnie mojej ludowej parki :)

niedziela, 9 maja 2010

do 10 licz :)

Alinka wytypowała mnie do zabawy do 10 licz, która polega na odszukaniu najstarszych zdjęć na komputerze, odliczenie do 10 i umieszczeniu ich u siebie na blogu wraz z opisem, co zdjęcie przedstawia.


Miałam dylemat czym się kierować przy wyborze fotografii, ponieważ nasze archiwum foto można podzielić na 2 części, jedna to ta, w której znajdują się zdjęcia wykonane już cyfrówką, a druga zawiera fotki robione tradycyjnym aparatem, a następnie skanowane.
Stwierdziłam jednak, że skoro mają to być najstarsze fotki, to te "skanowane" jak najbardziej pasują ;)

Zdjęcie stare, bo jak wskazuje datownik w rogu, zrobione w maju 2003 roku, więc niedługo minie już 7 lat (!) ależ ten czas leci...
Jest to próba generalna przed nagraniami do Europejskiej Biesiady Weselnej w Węgrowie. Ta para pośrodku zdjęcia to mój mąż i ja (wtedy graliśmy parę młodą, a ja nie miałam jeszcze 18-nastki). Aż się łezka w oku kręci... Mam nadzieję, że pozostali członkowie Zespołu Górali Czadeckich "Dawidenka" się nie obrażą ;)
o samym zespole, jak również kulturze i tradycji którą kultywuje, na pewno jeszcze napiszę, na razie jedynie napomknę, że najstarsi członkowie pochodzą z Bukowiny, która obecnie znajduje się na pograniczu Rumunii i Ukrainy, a sama Bukowina jest tak piękna, że ciężko to opisać, trzeba to zobaczyć na własne oczy :) Damurku chyba się już domyślasz skąd więc moja fascynacja tamtym rejonem :)

do zabawy typuję następujące osoby
Elizę, Emilię, Eumychę :)Asię, Renię


robótkowo...
sukieneczka robi się w żółwim tempie, nie mam chyba cierpliwości do dużych prac robionych z cienkiej nici, prezenciki do podaj dalej też się robią, planów masa, jednak obowiązki wzywają, bo zbliża się termin oddania pracy końcowej na studia, a ja ciągle w lesie...

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Wszystkie prace i zdjęcia zamieszczone w tym blogu są wyłączną własnością autorki (jesli jest inaczej, zawsze wyraźnie jest to zaznaczone).
Kopiowanie, wykorzystywanie, rozpowszechnianie, przetwarzanie w jakikolwiek inny sposób zdjęć oraz wzorów prac bez zgody autorki jest zabronione.
Wszelkie prawa zastrzeżone
.