Ostatnio mniej mnie na blogu, ale nie próżnuję, o nie.
Sporo czasu zajmuje mi pisanie pracy, ale zbliżam się ku końcowi i z czystym sumieniem więcej czasu będę mogła dziergać. Wieczory tradycyjnie mam zarezerwowane na szydełko (mąż wtedy swoją prace pisze...), więc powstają różne małe "cosie"
Na gwałt robiona torebeczka, która pomieści całe zoo mojej córki (ostatnio nie rozstaje się z figurkami zwierzątek), bez niej spacer równał się zbieraniem wypadających z rączek zwierzątek (bo córcia wszystkie kocha i wszystkie MUSI zabrać na spacer). A na gwałt robiona, bo dziergałam ją w nocy z soboty na niedzielę, bo wiedziałam, że córka koniecznie będzie musiała zabrać swój zwierzyniec do kościoła... i się nie pomyliłam, dzięki temu w miarę grzeczna była, oprócz małego incydentu, gdy wołała "sońńńńńńń" (bo zgubiła słonia)
a tu już z zawartością ;)
wyszła sporawa i po napełnieniu okazało się, że koszyczek się robi, efekt niezamierzony, ale dość praktyczny, bo o wiele więcej rzeczy sie mieści i torebka nie wygląda na mocno napakowaną ;)
etui na telefon robione dla kuzynki, okazało się za małe na jej telefon, ale za to na mój pasuje idealnie ;)
i ot taka czapeczka waniliowo-truskawkowa, która czeka na dobry humor córeczki, bo póki co leży i księżniczka nawet nie raczy jej przymierzyć...
pozdrawiam serdecznie, życzę dużo słonka, bo pogoda nie rozpieszcza...
nie małe to zoo :D :)) fajna ta torebunia :))
OdpowiedzUsuńśliczne etui :))
oj tak słonka... słonka jak najwięcej Tobie również :D
z koszyczkiem pomysł wspaniały :)
OdpowiedzUsuńi czapeczka świetna.
super torba i pozostałe pracę również...pozdrawiam
OdpowiedzUsuń