piątek, 27 maja 2011

tajny projekt

Dwa tygodnie temu pisałam, że zabieram się za tajny projekt. Była nim serwetka na dzień mamy. Wzór od dawna miałam (serwetka dobrze znana i często robiona), kilka razy zaczynałam, ale po drodze zawsze gdzieś ominęłam coś, źle policzyłam i mi się odechciało. Ale schemat nabrał mocy urzędowej, siadłam i za pierwszym razem poszło jak trzeba. Co śmieszniejsze - dziergało się szybko i przyjemnie :)


Prezent się spodobał, więc tym bardziej się cieszę. Kolejne serwetki powstaną pewnie niebawem :)

Koszula nadal czeka na guziki ;)

Pozdrawiam ciepło i dziękuję za odwiedziny

środa, 25 maja 2011

nowe-stare kolczyki i bransoletka - nowa ;)

Zostałam poproszona o wykonanie kolczyków, które już kiedyś robiłam. Przejrzałam zasoby koralikowe i okazało się, że mam wszystko, więc zabrałam się do pracy. 

Czerwone wyszły prawie tak samo

Przy czarnych źle coś obliczyłam liczbę koralików i dlatego są ciut inne (różnią się jedynie tym, że tuz pod biglem nie mają koralika)


koralików miałam wystarczającą ilość, a nawet więcej, dlatego postanowiłam od razu je wykorzystać i zrobiłam delikatną bransoletkę

Koralików mi brakło, bo najpierw wszystko wydziergałam, a potem wykańczałam, więc za późno było na poprawki, ale komplet wyszedł fajny, taki delikatny, więc chyba na dobre wyszła moja pomyłka ;)


A na koniec, aż normalnie mi wstyd... W poprzednim poście chwaliłam się wygraną w candy u Edyty, pokazałam co dostałam i okazało się, że zapomniałam o jednej rzeczy - cudnej zakładce do książki. Ale to dlatego, że tak mi się podobała, że od razu powędrowała do książki i zapomniałam jej pokazać, ale teraz to nadrabiam :)


Wszystkich oczekujących na zdjęcia stroju proszę o cierpliwość - trwają poszukiwania pasujących guzików - ale mam nadzieję na dniach pokazać już wykończona koszulę.

Pozdrawiam wszystkich słonecznie

piątek, 20 maja 2011

u mnie znów kolczykowo

 Ostatnio dostaje wyraźne sygnały, że coś mało u mnie kolczyków i innych kobiecych ozdóbek, więc spieszę z informacją, że powolutku nadrabiam zaległości.


Na początek nowość u mnie (bo takich jeszcze kolczyków szydełkowych chyba nie robiłam) w trzech kolorach z dodatkiem bieli - w sam raz na lato:

zielony (coś mało u mnie zieleni w robótkach...)


turkusowy

i nieco inne - żółto białe niczym stokrotki


A na deser znane już łezki z dodatkiem fimo. Czerwone już chyba kiedyś gościły na blogu,  teraz zrobiłam nowa parę - uwielbiam połączenie tego motywu fimo i czerwieni


i jeszcze brązowe fimo z czerwonymi różami w czarnych łezkach







To tyle kolczykowych nowości, które pojawiły się u mnie ostatnio. W planach kolejne projekty - koniecznie z wykorzystaniem zapasów koralikowych, bo obiecałam sobie, że przed kolejnym zamówieniem opróżnię nieco mój kuferek przydasiowy...

Każdy kto wyczekuje wieści o stroju - melduję grzecznie, że zaraz zabieram się za wszycie mankietów, potem tylko dziurki guziki i będę się chwalić tworem koszulopodobnym - mąż już mierzył, mogłaby lepiej leżeć, ale porównując do starej koszuli to układa się tak samo, więc katastrofy chyba nie ma ;)

A na sam koniec muszę się pochwalić wygraną w candy u Edyty. Jakiś czas temu udało mi się wygrać drugą nagrodę - cudna bransoletkę. Czekałam na przesyłkę a kiedy ja otworzyłam oprócz pięknej bransoletki znalazłam również uroczą broszkę oraz różne przydasie do tworzenia kartek i innych papierowych cudeniek - co prawda na tej technice kompletnie się nie znam, ale mając już trochę materiałów mam zamiar spróbować swoich sił :) Edyto jeszcze raz baaaaaaardzo dziękuje za miłą niespodziankę :)

Pozdrawiam słonecznie

sobota, 14 maja 2011

Serwetki dwie

Ostatnio trochę sobie pochorowałam, z gorączką powyżej 39 stopni... dziś biorę ostatni antybiotyk i mam nadzieję, że paskuda sobie pójdzie. Kilka dni musiałam spędzić w łóżku, więc przygarnęłam szydełko, kilka fajnych wzorów serwetek i sobie nieco podłubałam. Obie serwetki mają ok. 31 cm średnicy. Wykonane szydełkiem 1,3 z kordonka maxi - jeszcze mam całą "zgrzewkę" do przerobienia ;)

ananaskowa - w ostatnim okrążeniu miała mieć całą masę pikotek (pikotków?), ale leń wziął górę i sobie odpuściłam...


a ta już od dawna za mną chodziła - nie dość, że fajnie jest zakręcona, to jeszcze w szydełkowaniu ekspresowa :)


Strój na razie czeka grzecznie w szafie na poniedziałek - dziś nie miałam nawet chwilki żeby wyciągać cały ten sprzęt.
Nie wiem jak u Was - ale u mnie przygotowanie miejsca do szycia i rozkładanie wszystkiego co mi potrzebne paraliżuje ruch praktycznie w połowie mieszkania i nie ma mowy, żeby robić coś jeszcze. Metrażu raczej nie rozciągnę, o pracowni albo kątku do pracy to mogę pomarzyć, ale na szczęście szyję z doskoku, a na szydełko i kłębek to dużo miejsca nie trzeba - pominę juz skłonności do chomikowania ;)

Dziś póki co zabieram się za tajny projekt - mam niecałe 2 tygodnie żeby go skończyć, ale ciiiiii, bo to ma być niespodzianka.

Dziękuję za odwiedziny i za miłe komentarze dotyczące kolczyków - nie jest tak, że biżuteria poszła w odstawkę, pomysłów cała masa, pomalutku je realizuję i mam nadzieję niedługo pokazać wysyp nowości, ale tak jak powierzchnia mieszkania, tak i doba nie chce się rozciągnąć ;)

Edit: wzorki dla zainteresowanych (pochodzą z różnych stron internetowych, niestety nie zapisałam z jakich)




kolczyki i eksperyment

Dzisiaj od rana próbowałam zamieścić nowy wpis, ale niestety blogger i u mnie szwankował. Na szczęście udało mi się w końcu zalogować - więc szybko wrzucam co mam, jakby się rozmyślił ;)

Dziś będzie biżuteryjnie - dawno już nic nie robiłam i w przerwach między większymi pracami powstawały pomysły na kolczyki, a także niektóre z tych pomysłów doczekały się realizacji. 

Pierwszy eksperyment z szydełkową bransoletką - żeby nie było nudno - dwukolorową, w nawiązaniu do kolczyków ;)

 

 a teraz z serii ale to już było po modyfikacjach ;)


Jakiś czas temu kupiłam sobie kordonek w cudnym kolorze soczystej zieleni. Długo nie mogłam dobrać do niego odpowiednich koralików, aż w końcu trafiłam na bursztynowo-złote :) wiszące koraliki w środku to część mojej improwizacji na temat odświeżenia starych wzorów ;)


Z innych robótek - melduję, że spodnie do stroju uszyte, kieszeń z przodu wszyłam - teraz tylko wyprać i wciągnąć gumkę :) Dziś, a właściwie to już wczoraj ;) zabrałam się za koszulę dla męża. Przód już uszyty, hafty z przodu też przyszyte. Zostało mi najgorsze - zrobić marszczenia i wszyć stójkę oraz mankiety... ale są spore szanse, że strój już za tydzień zadebiutuje (pod warunkiem, że jak zszyję cała koszulę, to będzie jakoś wyglądać ;)

niedziela, 8 maja 2011

Nie możesz znaleźć fajnej torebki - zrób sobie ją sama :)

Od dłuższego czasu szukałam torebki - małej, ale pojemnej i koniecznie przewieszanej przez ramię, ale żadna mi się nie podobała - pomijam te, które były poza możliwościami mojego budżetu ;) aż pewnego dnia wpadła mi w oko znaleziona w internecie torebka zrobiona na szydełku z motywem bąbelków - wiedziałam, że muszę mieć podobną. 

Do jej wykonania przydała się czekoladowa włóczka (bawełna z akrylem) zakupiona okazyjnie na allegro. Potem trzy wieczorne seanse filmowe i voila!


Drewniane kółka, na których torba jest zawieszona pochodzą ze sklepu budowlanego - są to części do drewnianych karniszy :)




Wiem, że kolor zamka mógłby być inny, ale niestety nie mogłam znaleźć nic bardziej odpowiedniego (w rzeczywistości aż tak bardzo nie rzuca się w oczy, tym bardziej, że zamek wszyty jest tak, że widać praktycznie tylko ząbki)

I tu jeszcze widok całości


Nieskromnie powiem, że torebka bardzo mi się podoba, już była wypróbowana  i mimo małych rozmiarów (21 cm szeroka i 28 cm wysoka w najdłuższym miejscu) jest bardzo pojemna :)

Dzięki temu, że szydełkowałam ją bardzo ściśle (oj paluchy bolały...) nie potrzebuje podszewki (mam nadzieję, że włóczka ze sporym udziałem bawełny zapobiegnie jej nadmiernemu wyciąganiu). A co najważniejsze materiały kosztowały mnie jakie 5 zł :)

A na koniec zdjęcia koszuli z poprzedniego postu na płasko, tak jak zasugerowała Nikitka - też nie są rewelacyjne, bo koszula jeszcze przed praniem i prasowaniem... ale może więcej będzie widać

prawie cała koszula ;)


zbliżenie na przód


i tył


wiem, że krój prosty, że momentami krzywo, ale koszula uszyta i będzie służyć, tym bardziej, że właśnie zapisaliśmy się całą rodzinką na wyjazd na XXII Międzynarodowy Festiwal "Bukowińskie Spotkania" - po 4-letniej przerwie to będzie na pewno niezłe przeżycie! Bardzo jestem ciekawa jak Dobrusia zniesie swój pierwszy festiwal i występy :) Jeśli ktoś chciałby zobaczyć nas i zespół w którym występujemy, a także inne zespoły związane z kulturą Bukowiny- serdecznie zapraszam w dniach 20-26 czerwca do Jastrowia i Piły (my będziemy od środy 22 czerwca )

Dziękuję za odwiedziny, pozdrawiam serdecznie i zmykam do łózka, bo w ramach mojej ostatniej serii "mój pierwszy raz" pierwszy raz załapałam anginę, na szczęście leki działają i nie muszę się już zmagać z ponad 39 stopniami gorączki...

piątek, 6 maja 2011

Mam koszulę!

Udało mi się uszyć pierwszą koszulę - dla córki - do zespołu. Jestem szczęśliwa, chociaż świadoma tego, że ma wiele niedoróbek. 

Trochę miałam problemów z haftem, bo udało mi się znaleźć cieńszy materiał na koszulę, a haft został zrobiony na grubszej kanwie (już mi się nie chciało liczyć nitek...). Zaczęłam nawet haftować nowy motyw ale odpuściłam.

Tak wygląda haft, który znalazł się na "pleckach", czyli haft umieszczony w stroju na... ramionach ;)


A tu już fotki koszuli - modelka  niezbyt w humorze, dlatego zdjęcia są takie a nie inne... Ale prawdopodobnie 22 maja będziemy mieli pierwszy w tym sezonie występ, to mam nadzieję zaprezentować strój w całej okazałości ze szczęśliwą modelką ;) Dla przypomnienia zdjęcia  z debiutu córki w zeszłym roku można zobaczyć TU

 


Koszula mogłaby mieć szersze rękawy pod pachami (musiałam wszywać kwadraty w łączenie pod pachę, żeby córkę nic nie uwierało).

W rękawach gumka wciągnięta jest w tunelik, który jak córka podrośnie można odwijać i wciągać gumkę w kolejny tunelik. A jak rękawy będą się robić za krótkie, to można doszyć koronkę ;)

W kolejce do skończenia są spodnie dla męża (zostało mi wszyć kieszeń) oraz najgorsza praca, z którą ociągam się najbardziej - koszula dla męża. Ale kilka rozwiązań mi się nasunęło podczas szycia koszuli dla córki - więc mam nadzieje, że obędzie się bez nadprogramowego prucia - którego nie znoszę...

Pozdrawiam serdecznie

P.S. Jeszcze mam pytanie do szyjących (bo ja laik i samouk jestem) co zrobić, żeby maszyna nie zrywała nici? Szyję tymi maszynowymi, ale napinacz/naciągacz (?) praktycznie robi co chce... Można to jakoś domowym sposobem naprawić?

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Wszystkie prace i zdjęcia zamieszczone w tym blogu są wyłączną własnością autorki (jesli jest inaczej, zawsze wyraźnie jest to zaznaczone).
Kopiowanie, wykorzystywanie, rozpowszechnianie, przetwarzanie w jakikolwiek inny sposób zdjęć oraz wzorów prac bez zgody autorki jest zabronione.
Wszelkie prawa zastrzeżone
.