wtorek, 28 grudnia 2010

córka doczekała się szalika

Zrobiony tuż przed świętami, dopiero teraz doczekał się prezentacji,  szalik ze szlufką. Dość długi, że można nim spokojnie sie opatulić i nie trzeba się bawić, żeby wiązanie ładnie wyglądało - wystarczy przeciągnąć przez szlufkę :)


Córka, jak widac na fotkach - mega szczęśliwa i chyba nie będę nic więcej robić, ani dodawać żadnych ozdób.

Szalik dośc długo czekał na swoją kolej - kaszkiet został zrobiony już w październiku. Na szczęście włóczka jest cieplutka (mimoza opus) i nawet w mrozy się świetnie sprawdza (na całe szczęście, bo córka tak sobie tę czapę upodobała, że nie ma mowy o innym nakryciu głowy...). 

Teraz w kolejce czekają cieplusie rękawiczki do kompletu, zapowiadaja jeszcze długą zimę, więc powinnam zdążyć ;)  

Póki co muszę wydziergać jakąś czapke dla siebie, bo tuż przed świętami załapałam zapalenie zatok, całe święta półprzytomna  z bólu chodziłam i dopiero wczoraj lekarza odwiedziłam - biorę grzecznie garść leków, poprawę widać, więc liczę na to, że z tego wyjdę bez drastycznych metod ;)

Przypominam o moim candy - kolejne drobiazgi, które dodam do paczuszek już na ukończeniu :)

czwartek, 23 grudnia 2010

Radosnych Świąt Bożego Narodzenia!

Już niedługo święta...

dlatego z tej okazji chciałabym wszystkim życzyć
pełnych radości i rodzinnego ciepła spotań z najbliższymi,
aby udało się choć na chwilke zatrzymać w tym świątecznym biegu
i zastanowić się nad prawdziwym sensem Bożego Narodzenia.

 
A do życzeń dołączam pierniczki katarzynki - które zrobiłam w tym roku (jest to malutka cząstka, bo łącznie zrobiłam w tym roku około 300 pierniczków, były też toruńskie i tradycyjne, ale juz ich praktycznie nie ma ;) ) Większość będzie zdobić choinki u mnie i mojej teściowej, u której spedzimy święta :)



Przypominam jeszcze o moim candy :)

sobota, 18 grudnia 2010

spóźnione urodzinowe candy

Trochę mi zajęły przygotowania... ale już czas najwyższy ogłosić, nieco spóźnione, urodzinowe candy.




Tym razem do wyboru są dwie paczuszki ze słodkościami - na pewno dorzucę do nich coś jeszcze ;)

Pierwsza paczuszka jest typowo przydasiowa - w jej skład wchodzi książka o scrapbookingu, dwa serduszka szydełkowe, różne kwiatki, guziczki, koraliki, trochę srebrnej i złotej tasiemki, a do tego komplet wydziergany przeze mnie - kolczyki i bransoletka w szarościach z dodatkiem czarnych drewnianych koralików.


W skład drugiej paczuszki wchodzi książka o miniogródkach (fajne rozwiązania na przykład na ciekawy skalniak itp. na pewno przyda się na wiosnę ;) ), serwetka o średnicy ok 42 cm oraz wydziergany komplecik czarno-turkusowy bransoletka i kolczyki (możliwośc wymiany bigli na klipsy)



a tu jeszcze komplecik z bliska ;)




Zasady takie jak zawsze - czyli komentarz pod postem, z zaznaczeniem, która paczuszka została wybrana (można dwie ;) ) oraz z adresem bloga, a także podlinowane zdjęcie u siebie na blogu. Jeśli ktoś bloga nie ma - proszę o zostawienie adresu e-mail.
Zapisy trwają do 17 stycznia 2011 roku. Losowanie odbędzie się 18 stycznia.
Zapraszam :)

wtorek, 7 grudnia 2010

Stuknął mi roczek

Dziś mija rok, odkąd napisałam pierwszego posta, dlatego zapraszam na tort


 a za kilka dni na urodzinowe candy - niestety nie zdążyłam jeszcze wszystkiego przygotować :( ale za to skończyłam dodoatkowy motyw do smory i już w krótce pożegnam się z firanką :)

Czas zleciał błyskawicznie i nie sądzilam, że ktokolwiek będzie tu zaglądać ;) Był to bardzo pracowity rok, wiele się nauczyłam, poznałam wielu ciekawych ludzi - jestem przekonana, że gdyby nie blog - nie udałoby mi się to. Miałam motywację, żeby cos nowego pokazać, każdy komentarz zobowiązywał do jeszcze większego wysiłku, żeby prace były lepsze i oryginalne. Postępy chyba też zrobiłam - jak patrzę na pierwsze próby kolczykowe to widze same niedoskonałości ;)

Pokusiłam sie o małe podsumowanie wykonanych prac i wynik pozytywnie mnie zaskoczył. Przez ten roczek na blogu pokazałam 240 szydełkowych prac, a wśród nich znalazło się (o ile dobrze policzyłam):

kolczyki - 94 (!)
broszki - 23
ozdoby świąteczne - 22
zabawki - 17
bransoletki - 14
różności małe i duże - 13
czapki - 13
zawieszki do komórki - 9
torebki - 7
etui -6
naszyjniki/zawieszki - 5
poncza - 4
zakładki - 3
serwetki - 3
chusty - 2
buciki - 2

Bloga obserwuje 88 osób, napisałam 92 posty, a strona ma juz ponad 21.500 odsłon!


Dziekuję wszystkim za to, że tu zaglądają, kibicują mi, komentują. Jestem przekonana, że gdyby nie Wy, sporo prac nigdy by nie powstało.

czwartek, 2 grudnia 2010

wariacje na temat kolczyków

Zmora z poprzedniego postu okazala się prawdziwą zmorą, bo okazało się, że muszę dorobić jeszcze jeden motyw (po naciągnięciu na rurkę karnisza delikatnie się marszczy i tym sposobem znika około 20 cm firanki...). Nie muszę tłumaczyc jak bardzo mi to nie wsmak... do tego robota idzie mi jak po grudzie i jak na złośc przypałętało się jakies przeziębienie... no cóż, w końcu to zmora ;)

Ale żeby nie było, że się lenię - przez czas, gdy firanka sobie leżała, kombinowałam z nowymi pomysłami na kolczyki.
Pierwsze - w temacie świątecznym - maluteńkie aniołeczki (maja ok. 3 cm wysokości), które po odczepieniu bigli świetnie się sprawdzą jako dodatek do małych dekoracji świątecznych 

aniołki wg mnie idealnie pasuja do 12 wyzwania szufladowego "Anioły są wśród nas!" , dlatego je zgłaszam ;)


Czarne kolczyki to zapowiedź "czarnej serii" biżuteryjnej, która mam nadzieje w najbliższym czasie wydziergać ;) pomysły juz mam, tylko czasu mało ostatnio... a każdorazowe wyciąganie kuferka z koralikami kończy się ich zbieraniem po całym pokoju - tak moja córeczka je uwielbia ;)


a na koniec kolczyki wyszydełkowane na ostatnim spotkaniu robótkowym zorganizowanym na facebooku - biała nić ze srebrnym oplotem, która okropnie się skręcała...


Pozdrawiam wszystkich zagladających i życzę dużo słońca i ciepełka, bo zima nieźle daje się chyba wszystkim we znaki...


środa, 24 listopada 2010

zmora (czyt. firanka)

Przedstawiam moja zmorę ostatnich tygodni - firankę szydełkową. Wyszła mi mniejsza niż w założeniu, ale mam nadzieję, że się spodoba (w trakcie odtłam dokładnie wymiary okna więc wiedzialam, że muszę się zmieścić w 180-190 cm). Szerokość 185 cm, długość ok. 80 cm. Niestety nie mam jak zrobić zdjęcia wiszącej firanki u mnie w domu (inne karnisze i o wiele szersze okna), więc fotki będą kanapowe ;)

u nas szaro buro i ponuro, a do tego pada drobny śnieg - zdjęcia gorzej niz kiepskie... 


i jeszcze zbliżenie na detale



to ostatnie zdjęcie chyba wyszło najlepiej...

jestem w szoku, że udało mi sie skończyc tą firankę... to moja największa jak do tej pory praca i nawet szybko poszło, bo zaczęłam niecałe 2 miesiące temu. Pewnie ktoś się uśmiechnie, że to żółwie tempo, ale rok temu tydzień dziergałam serwetkę o średnicy 30 cm, więc jak dla mnie to duży postęp w tempie pracy ;)

jeszcze mam problem, bo nie umówiłam się na cenę, bo zaczynając dziergać nie potrafiłam stwierdzić le to pracy i materiałów będzie... no i teraz mam dylemat jaką cene podać... macie jakies propozycje?

wtorek, 23 listopada 2010

nietypowe spotkanie robótkowe

Kilka dni temu wzięłam udział w nietypowym, bo wirtualnym, spotkaniu robótkowym zorganizowanym przez Iwonę  na fb. Bardzo ciekawe doświadczenie i możliwość poznania nowych pasjonatek rękodzieła wszelkiego. Każdy, kto chciałby wziąc udział w kolejnym spotkaniu, może się zapisać o tu. Mi się bardzo spodobało i jak tylko nic mi nie wyskoczy, wezmę udział w kolejnym :)

Podczas spotkania dziergałam torebkę z wełnianej włóczki o bardzo luźnym splocie, a praktycznie bez splotu ;) włóczka przypomina długie pasmo czesanki co jakiś czas skręcone. Miałam 2 motki, jednak jeden jak się okazało był podzielony na równe krótkie części i powiązany... Jako że włóczka wcześniej była swetrem i dostałam ją niejako w prezencie nie miałam zamiaru marudzic, w końcu darowanemu koniowi w zęby się nie patrzy ;) a włóczka i kolorki bardzo mi się podobały :)

od razu ostrzegam - fotki robione na bieżąco, w trakcie trwania spotkania - urodą ani jakością nie grzeszą ;)
tu pierwsza przymiarka do torebki - myślałam, że wyjdzie fajna torba z dużą półokrągłą klapką typu chlebak, niestety kłębuszek szybko sie skończył... do tego moje największe szydełko nie dawało sobie rady z grubszymi częściami włóczki i musiałam nieźle się nasiłować - czego efektem były odciski...


torebkę zszyłam, dorobiłam rączkę i stwierdziłam, że chyba zaryzykuje i spróbuję ją sfilcować w pralce


po 2 praniach najpierw w 40 stopniach, następnie w 60, torebeczka całkiem fajnie się sfilcowała, a ja sie przekonałam, że szydełkowe wytwory też można filcować w ten sposób (spotkałam sie tylko z filcowaniem rzeczy drutowych)


jeszcze zbliżenie na fakturę torebki po filcowaniu (nieco kolor sie wypłukał podczas prania...)

Jak juz wspomniałam, drugi kłębuszek był w kawałkach, dziergać cokolwiek z tego - to był niezbyt dobry pomysł, bo było dużo supełków... ale pocięłam te kawałeczki, rozczesałam i próbowałam filcowania na mokro - efektem są moje pierwsze filcowe kuleczki :)  wełny jeszcze troche zostało, to pewnie jeszcze się w filcowanie pobawię...


A na koniec najważniejsza wiadomość dnia, a właściwie to ostatnich dwóch miesięcy ;) dziś w nocy skończyłam moją zmorę (czyt. firankę) z czego ogromnie się cieszę :) Oj dała mi popalić... a na koniec jeszcze rozcięłam sobie szydełkim opuszek palca... Teraz firanka schnie, jeszcze zostanie prasowanie , fotki i odbiór przez zamawiającą ;) Fotki będą już niebawem. No i został mi dylemat na ile ją wycenić...

Dziękuję za odwiedziny i komentarze dotyczące moich prac :) Mam nadzieje, że teraz znów zwiększy się moja aktywnośc na blogu - w najbliższym czasie nie planuję juz firanek, co najwyżej małe zazdrostki ;) póki co pomalutku szykuję sie do pierwszych urodzin mojego bloga i niespodzianki dla Was

Pozdrawiam serdecznie


czwartek, 18 listopada 2010

A ja znów dłubię broszki...

Firanka rośnie i już bliziutko do końca, całe 16 cm szerokości! Cieszę się ogromnie, bo juz niedługo będe mogła się zabrać do świątecznych prac. Krótkimi przerywnikami w pracy są broszki i ostatnimi czasy troche ich powstało.

Pierwsza w moich ulubionych kolorkach z glinianym koralikiem. Kapitalna wełenka wygrzebana u teściowej. Niestety starczyło tylko na broszkę... Około 8 cm średnicy.


Kolejna to eksperyment dwukuolorowy z akrylem i moherem. Efekt dośc ciekawy. W środku koralik szkalny czrny ze srebrnymi mazajami ;) Średnica ok. 8 cm.

Kolejna eksperymentalna broszka z prześlicznej włóczki składającej się z bawełny, wiskozy i syntetycznej nitki z metalicznym oplotem w odcieniach złota, turkusu, srebra i fioletu. W środku pastylka lampwork w kolorze złotym. Średnica ok. 9 cm. Niestety mimo moich starań zdjęcie nie oddaje uroku włóczki :(


Powstały też broszki na zamówienie. Pierwsza spora, z listkami wykonane z włóczek z dodatkiem moheru, w środku bursztynowy koralik.  Średnica kwiatka ok. 9 cm a wielkość całej broszki to ok. 15cm x 11cm.

 

oraz dwie wykonane z tej samej włóczki, jednak różniące sie wielkością i kształtem koralika.
Pierwszy kwiatek ma średnicę ok. 11cm, natomiast drugi ok. 8 cm.


A na koniec chciałabym pochwalić się, że Dobrochna debiutowała w zespole, w którym razem występujemy juz od 8 lat. Tradycji stało się zadość, jest to zespół wielopokoleniowy, więc tak młodzi członkowie niogo nie dziwią, ale nie musze ukrywać, że duma mnie rozpierała, kiedy nasza niespełna 2,5 letnia córczka zatańczyła 4 kawałki i chciała jeszcze :) 

A jako dowód - moja mała góralka w stroju (w oczekiwaniu na wystep). Strój sporo za duży, więc  najbliższym czasie czeka mnie szycie i wyszywanie stroju do zespołu dla najmłodszej tancerki :)


Pozdrawiam ciepło i słonecznie, bo u mnie pogoda typowo barowa...

wtorek, 16 listopada 2010

ciepłe komplety

Nie wiem jak u Was, ale u mnie paskudnie się zrobiło, aż nie chce mi się wierzyć, o wczoraj było słonko i 17 stopni, a dzis plucha i zimno... A na taką pogode najlepiej się dobrze okryć, więc warto mieć pod ręką cos ciepłego ;)
Czapeczka pilotka z misiem i paputki, które powędrowały do najmłodszego członka rodziny



komplet biało-łososiowy (czego na zdjęciu nie widac ;) ) w skład ktorego wchodzi kaszkiet, chustka pod szyję i moje pierwsze prymitywne mitenki (dla około 2 letniej dziewczynki) - w ramach wykorzystywania resztek motków, zostało mi dosłownie kikadziesiąt cm jednego jak i drugiego koloru :) Pośrodku białych kwiatków dodałam plastikowe koraliki, dzięki czemu bez obaw można zestaw prać ;)


Wiem zdjęcia okropne, ale pogoda nie umożliwiła mi zrobienia lepszych...

Firanka na ukończeniu, chociaż wczoraj musiałam spruć ponad 10 cm... mam nadzieje, że do końca tygodnia będę mogła pokazać ją w całej okazałości. Obym tylko znów nie musiał jej pruć...

Pozdrawiam serdecznie wszystkich i dziękuję, że mimo lekkiego zastoju na blogu nadal tu zaglądacie!

czwartek, 4 listopada 2010

jaki tu spokój...

... nic się nie dzieje... Na szczęście tylko na blogu aktywności brak, bo robótkowo dzieje się i to sporo...

Ostatnio tak wyszło, że powstało kilka zawieszek do komórki/kluczy.
 
Pierwsze zawieszki - w kształcie emotikonów - zamówiła bardzo miła osoba - Agnieszka i dzisiaj już do niej wyruszyły, mam nadzieje, że nowa właścicielka będzie zadowolona. Nie lubię robić kopii swoich prac, dlatego tym razem wyhaftowałam emotki dwustronnie i mimo że starłam się aby były podobne do moich pierwowzorów i tak wyszły inne - ale to chyba plus rękodzieła - można mieć pewność, że nie będzie dwóch takich samych egzemplarzy :)


kolejna zawieszka kwiatek - była gratisem do mojego pierwszego zamówienia z Alei Artystów :)


a tu dla wszystkich niecierpliwych - firaneczka*

*dociekliwi i sokole oczy proszę się nie wpatrywać, wiem, że jest sporo błędów :P ale to moja pierwsza praca robiona filetem :)

 

zdjęcie jest sprzed 2 tygodni ;) teraz zaczynam 5 różę. Jeszcze 2 i mam nadzieję koniec - męczy mnie bardzo, ale chcę ją szybko skończyć, bo święta coraz bliżej, a ja z robótkami świątecznymi w lesie...

co do lasu... i robótek świątecznych...
jakiś czas temu przytargałam trochę szyszek, mąż sprezentował pistolet z klejem na gorąco i oto efekt 


Zdjęcie na szybko, nie było okazji zrobić lepszych, bo choineczka długo nie pożyła... spadła mi na podłogę... ale w planach kilka innych choineczek -  pokaźnych rozmiarów, oby tylko pogoda była lepsza na zbiór szyszek... a tak na marginesie zbierając szyszki w lesie można narazić się leśniczemu i dostać mandat za kradzież nasion, dlatego lepiej poszukać szyszek z przydomowej uprawy ;)

Pozdrawiam cieplutko wszystkich tu zaglądających. Obiecuję, że w najbliższym czasie pokażę więcej nowości. Tak to jest kiedy się łapie kilka srok za ogon...

czwartek, 21 października 2010

ciepłe bułeczki i odgrzewane kotlety

Jak w tytule - prezentuje ciepłe bułeczki, świeżo wykrochmalone. Nie lubię łączyć kolorów, szczególnie w tak małych robótkach - wiadomo pracy z tym o wiele więcej, jednak tym razem efekt był na tyle zadowalający, że powstały różne wersje kolorystyczne i to chyba nie będą ostatnie sztuki tego modelu ;)



oraz odgrzewane kotlety ;) - czyli wariacje na temat pokazywanych już modeli kolczykó

granatowe, które bardzo mi się podobają


prostota - połączenie szarości z czernią

co tu dużo pisać - uwielbiam buraczki ;)


a te długo czekały na wykończenie i jakoś po dłuższym czasie niezbyt mi się podobają...



Firanka ma się dobrze, pięknie wcina kordonek i ładnie rośnie ;) wczoraj zastrajkowałam i zamiast wieczorem zasiąść do dziergania, to położyłam sie w łóżku z książką i to juz po 22, a nie jak to ostatnio bywało po 2... i muszę Wam powiedzieć, że w końcu się wyspałam, a dzisiaj jak córka poszła spać, to z radością siadłam do firanki - dzięki temu mam już ponad 70 cm :) Dobrze, że chociaż firanka mnie się słucha, kratki mi się nie plączą, bo dzisiaj sporo czasu spędziłam nad dwoma nowymi projektami, ale nic nie chciało iść po mojej myśli... niech nabiorą mocy urzędowej i wtedy porozmawiamy ;)

Pozdrawiam ciepło wszystkich tu zaglądających :)

wtorek, 19 października 2010

jesienny skromny komplet

Witam po małej przerwie, co nie znaczy, że na polu robótkowym też mam przerwę ;)

Jak w tytule - komplet w jesiennych barwach składający się z krótkiego naszyjnika, pierścionka (mojego pierwszego) i małych dyndających kolczyków. Kolorowe drobne szklane koraliki już dawno mnie kusiły, ale do powstania tego kompletu zainspirowało mnie szufladowe jesienne wyzwanie "JESIEŃ ZA OKNEM", do którego się zgłaszam ;)


Chciałabym się pochwalić też ślicznymi koralikowymi dłubankami od Elizy , z którą umówiłyśmy się jakiś czas temu na mała wymiankę.W paczuszce miała być tylko kotwica-zawieszka, (w zamian wysłałam 3 pary kolczyków oraz zawieszkę do komórki), a jak otworzyłam przesyłke, to zaniemówiłam od tych misternie plecionych rzeczy! Zdjęcia nijak się mają do tych cudnych kolorków w rzeczywistości :)


Tu zawartość całej paczuszki - Eliza podzieliła się też zapasami swoich koralików.


Elizo jeszcze raz baaaaaaaaaaaardzo dziękuje za te śliczności!

Zostałam ostatnio też wyróżniona przez Elizę oraz Anię - za co bardzo dziękuję. Wiem jednocześnie, że wiele z moich ulubionych blogów dołączyło do akcji zostawiania komentarzy zamiast wyróżnień, więc nie będę posyłać tego wyróżnienia na siłę. Mam nadzieje, że mnie zrozumiecie...

Zmykam córkę kłaść spać i do firaneczki, bo wlokę się z nią okropnie... a na dodatek prawie 20 cm musiałam spruć... co wiązało się oczywiście z kwarantanna na firankę... czas odrzucenia minął, szydełkiem macham ile daję radę, ale i tak mam dopiero jakieś 65 cm ...

Pozdrawiam zaglądających i komentujących!

środa, 6 października 2010

a ja lecę sobie w kulki ;)

Mały przerywnik od firanki, która tak na marginesie ma już nieco ponad 30 cm ;)

Szydełkowe kolczyki, którego motywem przewodnim są szydełkowe wypychane kulki.

żółty moher (ten od broszek ;) ) i duże kulki


tu zbliżenie dołu i nareszcie uchwycony rzeczywisty kolor włóczki :)


czarne - eleganckie i dość sporawe- ciężko w ogóle wychwycić, że to szydełkowe kolczyki a nie filcowe ;)


i turkusowe, już nie kudłate :)

  
i to by było na tyle, zmykam do firanki, bo mnie woła ;)

pozdrawiam serdecznie wszystkich tu zaglądających :)

wtorek, 5 października 2010

wrzosowy kaszkiet

Zapowiedziany w poprzednim poście - kaszkiet dla córki. Z boku wykorzystałam motyw często powtarzający się w moich broszkach ;)


Tak był znienawidzony przez nią, do czasu aż odprułam białą obwódkę na dole... widocznie to co było moim zamysłem - żeby obwód dobrze trzymał na główce, nie do końca spodobało się córce... widocznie woli te czapy, które łatwo może sama założyć... skutek jest taki, że czasem daszek odpada jej na oczy, ale jakoś bardzo jej to nie przeszkadza ;) Może jakąś gumkę z tyłu dam? Jeszcze zobaczę...

Póki co córeczka zapomniała o letnim kapelusiku, który jej zrobiłam. Czas najwyższy, bo pogoda pozornie ładna - wiatr mocno daje się we znaki i nie bardzo mi się widziało, żeby Dobrusia śmigała w kapelusiku... A tak nie straszny nam wiatr i ostre słońce, takie jak tu - podczas niedzielnej wyprawy do lasu :)


 A firanka dzierga się... ma całe 25 cm szerokości... jeszcze TYLKO 175cm... i co najgorsze już kilkakrotnie musiałam pruć 2 m na długości robótki :( tak to jest jeśli w dzień próbuję dziergać między pracami domowymi a zabawą z córką... a po 12 godzinach bycia centrum zabaw i rozrywki dla córki - dłubię nocami... coś czuje, że długo mi zejdzie z tą firanką...

dziękuję za wpisy odnośnie rozmiaru szydełka do nici maxi... no nic, dziergam 1,3 - wychodzi w miarę ok, więc na tym poprzestanę, najwyżej przy innych robótkach będę jeszcze eksperymentować, póki co przebojów z firanką mam aż nadto...

Tak na koniec po cichutku się pochwalę, że kilka dni temu ukazał się na babyboom.pl (portalu dla mam)  artykuł o mnie, jak również o kilku innych mamach, które maja zręczne ręce, na przykład o Elizie z Zakątku Elizy i o jej pasji :)

Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam wszystkich :)

czwartek, 30 września 2010

broszek ciąg dalszy

Udało mi się w końcu przygotować zdjęcia broszek, które już cieszą nowe właścicielki. Miałam praktycznie wolna rękę co do wykonania i okazało się, że trafiłam w 10, co bardzo mnie cieszy :)

spora broszka (czemu tak trudno uchwycić czerwony kolor...) z dodanymi listkami, która mi najbardziej przypadła do gustu


broszka dla wielbicielki różu z perełkami


 Wrzosowa broszka, która miała pasować do płaszczyka najmłodszej dziewczynki, a z tego co wiem mała modelka nawet w łóżku nie chce się z nią rozstać :)



Firanka się dzierga... nie jest źle (pomijając fakt, że już kilkakrotnie musiałam pruć, bo nie mam wprawy w filecie...). Na szczęście nabieram coraz większego doświadczenia, więc mam nadzieję, że uda mi się skończyć firankę, zanim ja znienawidzę ;) jak ja nie mam serca do dużych prac... a to dopiero początek, bo mam pas o długości 100cm i szerokości 8 cm... jeszcze tylko 192 cm szerokości i koniec :P 

A i dowiedziałam się chyba, że jestem z tych luźno robiących sploty, bo firankę dziergam z maxi szydełkiem 1,3  a tak na ścisłość mogłabym i 1, bo sploty i tak mocno ściśle nie wychodzą...  A wy jakim szydełkiem dziergacie z maxi, żeby uzyskać dobry efekt?

Pozdrawiam cieplutko (czy u Was też tak zimnoooooooooooo?) i dziękuje za odwiedziny :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Wszystkie prace i zdjęcia zamieszczone w tym blogu są wyłączną własnością autorki (jesli jest inaczej, zawsze wyraźnie jest to zaznaczone).
Kopiowanie, wykorzystywanie, rozpowszechnianie, przetwarzanie w jakikolwiek inny sposób zdjęć oraz wzorów prac bez zgody autorki jest zabronione.
Wszelkie prawa zastrzeżone
.