piątek, 1 czerwca 2018

Kocur, kot, koteczek

Tym razem była szybka akcja. Tak szybka, że nie zdążyłam nawet porządnych zdjęć zrobić...

Tak pomiędzy klientami powstał spory kocur. Rudy. Na poniższym zdjęciu kolor chyba najbardziej realny (niestety foto na szybko, mocno robocze i to telefonem...



Kocur powstał z potrzeby chwili. A potrzeba była ogromna!

poniedziałek, 16 kwietnia 2018

Jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale kto wie co potrafi gąska?!

Nawet nie wiem kiedy minęły 4 (?!) miesiące od ostatniego wpisu... Przełom 2017 i 2018 był mało szczęśliwy dla naszej rodziny. Choroba goniła chorobę, dzieci rozkładało jedno po drugim, potem my - dorośli. Grypy, przeziębienia, anginy, zapalenie oskrzeli, wysokie gorączki i tony leków... Ale po tej długiej zimie, która chyba wielu z nas wykończyła, połknęła, wyżuła i wypluła, przyszła w końcu wiosna, a z nią pomalutku wraca energia.

Coś tam się udawało na szczęście w międzyczasie działać twórczo. Bez tego to bym chyba oszalała. Moja nowa praca ma takie plusy, że albo jest nawał pracy i nawet nie wiem kiedy już pora wracać do domu, albo między klientami mogę coś działać - wszak wszystkie niezbędne materiały mam pod ręką. Gorzej to znosi mój portfel ;)

Jedną z prac, które powstały w przypływie weny, jest gąska. Ponoć ostatni hit robótkowych for i grup na Facebooku. Niestety dawno wypadłam z obiegu i nie śledzę ich na bieżąco, ale gdzieś się mi rzuciło w oczy zdjęcie przeuroczej gąski. 

Postanowiłam wydziergać swoją wersję - nie do końca jestem zadowolona z dzioba, ale od niego zaczęłam dzierganie i potem już nie chciałam pruć (tym bardziej, że włóczka, z której wykonałam resztę gąskę, średnio nadaje się do prucia).

Jak wyszła? Pomijając kiepskie zdjęcie (kolory w rzeczywistości są bardziej nasycone)... Na sesje foto nie za bardzo odnajduję czas...



Gąska w całości wykonana z "resztek". Płetwy i dzióbek z jakiegoś kłębuszka no name (akryl z połyskiem), ciałko z Kartopu Nubuk (w dwie nitki), którą odnalazłam na dnie wora z włóczkami, tasiemeczka kupiona wieki temu na allegro, wypełnienie - reszta poduszki z JYSK. 

 
Trzymajcie kciuki za zdjęcia reszty prac - może uda mi się wygospodarować nieco czasu na sesję foto - w końcu mam co pokazywać!

Trzymajcie się ciepło! Gąska śpi po długiej podróży, ale zanim zamknęła oczy przekazała mi bardzo ważne informacje. Widziała wiosnę! Biegnie do nas i niesie ze sobą dwie walizki słońca, torbę wiosennego deszczu, a na szyi ma przewieszony szal z tęczy. 

Nareszcie będzie pięknie!

niedziela, 17 grudnia 2017

Świąteczny kiermasz dla Teosia

Bardzo rzadko biorę udział w kiermaszach, ale jak jest specjalna okazja - zawsze staram się mobilizować siły. Tak było i tym razem, kiedy to dowiedziałam się, że podczas koncertu charytatywnego dla kolegi z przedszkola Jeremiego odbędzie się też kiermasz, z którego dochód zostanie przeznaczony na dalsze leczenie i rehabilitację Teosia.

Ostatnie tygodnie minęły mi nawet nie wiem kiedy. W pracy ruch, że czasem nie idzie nawet odsapnąć (ale fajnie, bo czas mija bardo szybko), a w domu... szpital. I to na całego. Dlatego też szycie na kiermasz charytatywny, które było zaplanowane na intensywne dwa dni rozciągnęło się na dwa tygodnie - codziennie po troszkę...
Na szczęście motywacja była ogromna, więc sprężyłam się i dzień przed terminem koncertu oddałam torbę ze świątecznymi uszytkami.

Przepraszam za zdjęcia, ale robione były późno w nocy, na szybko telefonem, bo nie miałam już sił rozstawiać sprzętu fotograficznego, a rano trzeba było wstać do pracy.

Znalazł się tam cały las świątecznych drzewek


środa, 22 listopada 2017

Przeprosiłam się z maszyną

Z racji nowej pracy mam dostęp do cudnych tkanin. Jak tylko wpadły mi w ręce dresowe batmany i jerseyowe jednorożce wiedziałam, że muszę z nich coś uszyć dla moich dzieci: Jeremi to przecież superbohater, a Dobrusia - miłośniczka koni w każdej postaci. Więc przeprosiłam się z maszyną, upchaną na dnie szafy i wyciągnęłam cały szyciowy majdan na stół.


Dresówka w batmany, jersey w jednorożce, jako druga warstwa - czarna dzianina wiskozowa

wtorek, 21 listopada 2017

Nie taka krótka historia mojej nieobecności...

Wieki mnie nie było, ale mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze zagląda... Dzisiaj chciałabym Wam opowiedzieć moją historię. Będzie to opowieść nie tylko o moich początkach jako szydełkomaniaczka i blogerka, ale i początkach choroby, która zabrała mi całą energię... Po raz kolejny stawiam jej czoła i wracam na rękodzielnicze tory, bo w życiu trzeba robić to, co się lubi! Dlatego ja zaczynam na nowo odkrywać uroki szydełkowania, fotografii i wędrówek po górach, które piękne są zawsze, ale dla mnie jesienią chyba najpiękniejsze.

Jesienne kolory u podnóża Chojnika (przy źródełku Kunegundy), październik 2017

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Wszystkie prace i zdjęcia zamieszczone w tym blogu są wyłączną własnością autorki (jesli jest inaczej, zawsze wyraźnie jest to zaznaczone).
Kopiowanie, wykorzystywanie, rozpowszechnianie, przetwarzanie w jakikolwiek inny sposób zdjęć oraz wzorów prac bez zgody autorki jest zabronione.
Wszelkie prawa zastrzeżone
.