Wróciłam, ale niestety nie jak większość z Was po wakacjach, tylko po dość ciężkich dla mnie dniach... Remont, przygotowania do wesela, a na deser zaserwowałam sobie jakieś choróbsko, które dopiero mi odpuszcza... Sierpień wcale lżej się nie zapowiada, bo właśnie rozpoczęłam miesięczny intensywny kurs zawodowy...
Z wesela chrzestnej córeczki wyszła klapa, bo byłam totalnie rozłożona, udało mi się zbić gorączkę, to pojechaliśmy na ślub, potem, na chwilkę na salę złożyć życzenia i do domu... wesele było ponoć udane, szkoda, że nie mogliśmy zostać dłużej...
Z wesela chrzestnej córeczki wyszła klapa, bo byłam totalnie rozłożona, udało mi się zbić gorączkę, to pojechaliśmy na ślub, potem, na chwilkę na salę złożyć życzenia i do domu... wesele było ponoć udane, szkoda, że nie mogliśmy zostać dłużej...
mała sukienkę miała założoną raptem 2 godzinki... no i podszewkę uszyłam z 39 stopniami gorączki! Ale tak uszyłam, że jak przymierzyłam małej, to musiałam na niej rozcinać, bo za ciasna była i już nie dałam rady ściągnąć :) dobrze, że miałam podkoszulek w kolorze podszewki, uszyłam tylko spódniczke na gumce i było ok ;)
niestety nie miałam głowy i nie zrobiłam zdjęć małej w sukience.... ale możliwe, że komuś w kadr wlazła, to pokażę jak wyglądała... chyba, że moja księżniczka zgodzi się na sesję w domu ;)
A! I wybrałam czerwony kolor podszewki i dodatków! Kapelusiko-czapeczkę tez zrobiłam ;) Efekt ciekawy wyszedł i praktycznie każda kobitka się za mała oglądała, więc chyba warto było podłubać ;)
Przez czas nieobecności nie próżnowałam, chociaż w ostatnich dniach ciężko było mi z szydełkiem siedzieć, to i tak powstało kilka rzeczy. Jak nałóg to nałóg :P
Na razie fotkę zrobiłam tylko komplecikowi ponczo i kapelusik. Zdjęcie robione na szybko tuz przed zawiezieniem mojej chrześnicy - Julci. Wzór na ponczo doskonale znany i go polecam, sam się robi, spokojnie można oglądać film, nic nie trzeba liczyć, tylko dziergać i co jakiś czas ze zdziwieniem nowy motek rozpoczynać ;) Potem dołożyć ciekawe dodatki i już :) W tym przypadku dodałam duże moherkowe róże, które bardzo mi się spodobały i będzie ich zapewne więcej ;) w kapelusik wplotłam podwójną cieniutką gumkę, żeby ładnie się główki trzymał, a przy okazji powstało fajnie marszczone rondo :)
No to poszalałam z pisaniem...
Jak wspomniałam mam jeszcze kilka prac, ale o nich niebawem :) przy okazji candy, na które dość długo się zbierałam...
Pozdrawiam serdecznie wszystkich tu zaglądających, dzięki Wam mam więcej motywacji do wymyślania nowych rzeczy i dziergania kiedy tylko mogę! Dziękuje Wam za to, że jesteście!
Hej,Mato:-)
OdpowiedzUsuńJak czytam-po wielu perypetiach,ale nareszcie z poowrotem Jestes:-)
Bardzo podoba mi sie szydelkowy komplecik.Pieknie dobrane kolorki-takie,jak lubie.W takich kolorkach uszylam moja ostatnia Tilde-Aniolasa dla mojej Corci:-)
Mam nadzieje,ze juz jest lepiej z Twoim zdrowiem,bo szkoda wakacji na chorowanko.Chociaz...mnie tez dopadlo:znow okrutne roslinki 'zjadly' moje rece,ledwo z tego wylaze.Jeszcze mnie bola i sa na etapie'oblazenia ze skory'.Roslinki nie tylko ialy kolce,ale rowniez potezne toxynki,o czym mozesz poczytac w moim blogu,kilka postow wstecz i stad kolejne-nie o moich tworach,tylko po porostu o Danii.
Oczywiscie nie moglam siedziec bezczynnie i juz kombinuje dwie kolejne Tildzie.Idzie mi to bardzo powoli i rodzi sie w bolu,ale...niech tam-jak pasja to pasja!:-)
Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie i zagladnij czasem do mnie,jak rowniez odezwij sie,pomimo ku doskonalenia zawodowego,o ktorym wspominasz.
Caluski-od psianki z DK-
śliczny zestaw....
OdpowiedzUsuńja też szydełkuję przy tv ;)
Będzie zdjęcie małej w sukienusi? Strasznie chciałabym zobaczyć. :)
OdpowiedzUsuńNo i zdrowia życzę! Starczy, że na zewnątrz gorączka, w sobie już jej nie trzymaj. ;)
Psianko mam Ciebie w ulubionych i zawsze zaglądam - tak jak z resztą na wszystkie moje ulubione blogi ;) ale zazwyczaj czasu brak na komentowanie... przygody z tą nieszczęsną roślinką czytałam, dobrze, że to tylko tak się skończyło, w Polsce były śmiertelne przypadki!
OdpowiedzUsuńSIerotko Marysiu miejsce przed tv to moje ulubione przy szydełkowaniu :) a ponczo robiłam glądając shreka z mężem ;)
Koroneczko przecież obiecałam fotkę małej w sukience to będzie. A że z poślizgiem... co do gorączki dziś juz odpuściła i mam nadzieję, że nie wróci, u mnie na dworze też ciut chłodniej, ale i parno, burza będzie jak nic :)
Martusiu rozpisałaś się na całego. Czytałam Twojego posta z zachwytem. Masz lekkość pisania.
OdpowiedzUsuńPonczo super, ale te róże rewelacyjne!!!!!. Oczywiście ciekawa jestem sukienki i jak mała Księżniczka wyglądała. Zdrowia życzę i czekam na kolejne prace.
Pozdrawiam bardzo ciepło:)
fajny komplecik. Ja już od dłuższego czasu przybieram się do zrobienia córeczce poncza i jakoś wciąż się nie składa. Sukieneczka śliczna - czekam na fotki na księżniczce...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam