Oj zaległości mi się porobiły... ale mam zamiar sukcesywnie nadrabiać ;)
Na koniec roku oprócz kwiatków razem z Dobrusią postanowiłyśmy, że damy jeszcze drobny upominek. Od września moja panna idzie już do zerówki!
Największy dylemat mieliśmy z ukochanym panem, który oprócz bycia hmm panem przedszkolankiem (?!!! co za dyskryminacja w nazewnictwie zawodu!) prowadził również zajęcia rytmiki - no bo kwiatka dla mężczyzny... a że pan Paweł najczęściej im grał na akordeonie, to postanowiłam wydziergać akordeon w wersji mini
Największy dylemat mieliśmy z ukochanym panem, który oprócz bycia hmm panem przedszkolankiem (?!!! co za dyskryminacja w nazewnictwie zawodu!) prowadził również zajęcia rytmiki - no bo kwiatka dla mężczyzny... a że pan Paweł najczęściej im grał na akordeonie, to postanowiłam wydziergać akordeon w wersji mini
Oj dał mi w kość ten akordeon... Wszystko przez to, że jest taki malutki, mniejszy od pudełka zapałek. Dzierganie, zszycie i wykończenie zajęło mi ponad 4 godziny!
Do wychowawczyni grupy, oprócz kwiatków, powędrowała taka branosletka - kryształowa ze srebrnymi refleksami
Nie wiem jak Wy, ale uważam, że prezenty hand made są lepsze od kwiatków, które zwiędną, czy czekolady, którą się zje, a może jeszcze w boczki pójść ;)
W przyszłym roku tez na pewno pomyślimy o czymś wyjątkowym, mam nadzieję, że w prace włączy się i moja Dobrusia ;)
Jaaa :) Podziwiam tą precyzję. :) Pan i pani pewnie przeszczęśliwi, ja bym się cieszyła. :)
OdpowiedzUsuńŚwietne prezenty. Pewnie, że lepsze od słodkości i kwiatów. A akordeon rewelacyjny. Takie maleństwo, jak Ty to zrobiłaś?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Świetne prezenciki! Akordeon rewelacyjny:))
OdpowiedzUsuń