Od początku założenia bloga kieruję się hasłem "Między włóczką a szydełkiem dzieją się różne rzeczy". Nie samym szydełkiem żyje człowiek i czasem decyduję się na mały skok w bok ;)
Podobnie było i tym razem. Zostało mi tak pół motka brązu i 1/3 motka turkusowego. Na szydełkową czapę może by wystarczyło, ale postanowiłam wrzucić włóczkę na druty i się troszkę podszkolić z tego tematu.
Udało mi się zrobić prostą czapkę. Ot ściągacz i jersej, a żeby zamaskować wprawki przy zwężaniu dodałam pomponik. Robiona na płasko, potem z szyta. Najprostsza czapka świata chyba. Najważniejsze, że dałam radę i to drutując w łóżku z gorączką podczas choroby (która tak na marginesie wciąż mnie męczy...) Nie byłabym sobą, gdybym nie wcisnęła gdzieś guzika ;)
Sprawy techniczne: włóczka tango (resztki), druty 3,5 i 5. Wzór - tradycyjnie wzoru brak, bo z reguły z nich nie korzystam.
Pierwsze wprawki z dodawaniem drugiego koloru mam więc za sobą, bo epizodów z drutami w mojej rękodzielniczej "karierze" już było kilka.
Pierwsze wprawki z dodawaniem drugiego koloru mam więc za sobą, bo epizodów z drutami w mojej rękodzielniczej "karierze" już było kilka.
Czapka od razu stała się ulubionym nakryciem głowy mojego Jeremisia, a dzięki temu, że na drutową czapę zeszło mniej włóczki niż na szydełkową zostało mi jeszcze trochę "materiału" i w toku jest produkcja ocieplacza na szyję. Tu poprzeczka podniesiona wyżej - bo robię go na drutach z żyłką na około bez zszywania magic loopem. Jak tylko skończę, to zrobię sesję kompletu z modelem :)
Postanowiłam nieco rozwinąć swoje rękodzielnicze umiejętności i uczyć się nowych technik - to jest plan na najbliższe miesiące. Do tego chcę uszczuplić włóczkowe zasoby i dopiero jak "wyrobię" jeden karton włóczki pozwolę sobie na szaleństwo w ulubionej pasmanterii.
A Wy też macie jakieś jesienno-zimowe rękodzielnicze postanowienia?
A Wy też macie jakieś jesienno-zimowe rękodzielnicze postanowienia?
Czapka wyszła super
OdpowiedzUsuńdziękuję! Dziergana w pocie czoła, bardzo długo (w stosunku do szydełkowych prac), ale chyba połknęłam bakcyla :)
UsuńFajna czapka w świetnych kolorkach:) Mam takie rękodzielnicze postanowienie, ale dojrzewam do niego powoli, bo chciałabym się nauczyć tej jesieni frywolitki...Oj, łatwo nie będzie:)) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńdziękuję :) oj frywolitka też za mną chodzi, ale chyba jestem jeszcze za mało cierpliwa do niej... wcześniej chyba koralikowanie na krośnie będzie ;)
UsuńŚliczna czapa! Uwielbiam połączenie brązu i turkusu. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSuper kolorki, też lubię to połączenie :) Jest wyjątkowo udane! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń