Przytulanka z rodziny Minionków powstała jako prezent urodzinowy dla pewnej miłośniczki tej bajki.
Po raz pierwszy robiłam maskotkę nie mając jeszcze wypełnienia. Pierwszy i ostatni raz ;) Szydełkując bez schematów, polegając tylko na własnej wyobraźni, nie jest tak trudno obmyślić jak zrobić jakąś formę. Potem zaczynają się schody, gdy przy wypychaniu okazuje się, że poszczególne elementy, robione z różnych włóczek, zaczynają odmiennie reagować na wypełnianie wkładem.
A jak wypełnienie trafia dopiero na dzień przed oddaniem maskotki, to zaczyna się prawdziwa gonitwa z czasem, by poszczególne elementy poskładać w sensowną całość...
Tradycyjnie zadbałam o każdy szczegół - wszystko szydełkowane (elementów już nie zliczę, ale duuużo). O jednym tylko zapomniałam... z tego pośpiechu Minionek został... łysy! Ale to była prawdziwa walka z czasem, do tego zdjęcia robione na szybko, telefonem, więc nie powalają i musicie mi wybaczyć...
Cały prezentuje się tak (dopiero teraz na zdjęciu zauważyłam, że krzywo leży...). Wyszedł dość duży, mierzy ponad 45cm.
Z tego co wiem, jubilatka była zadowolona z prezentu.
Minionek dał mi popalić i raczej nie będę się zabierać już za maskotki zanim nie zrobię zapasu wypełnienia ;) A Wy jak wolicie wypełniać swoje przytulanki - w trakcie czy już po zrobieniu wszystkich elementów?
Minionek wygląda super :)
OdpowiedzUsuńCudo! Piękny mimionek.
OdpowiedzUsuńFajna ta zabawka! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń