piątek, 27 listopada 2015

cappucino z pomponem

Dziś czapka dla miłośników cappucino lub kawy z mlekiem ;) 

Czapka prawie ta najzwyklejsza. Prawie, bo zamiast zwykłych słupków robiłam słupki za jedną nitkę ;) a na dole ściągacz reliefowy. Fason jest lekko "beretowy", ale tylko lekko, wszystko po to, by nowa właścicielka mogła bez problemu w zimie schować kitki, warkoczyki i inne fryzury. Całość podszyta milutkim polarem - żaden mróz już nie straszny.


No i oczywiście nie mogło zabraknąć guziczka (do którego dobrany został kolor pomponu). Pytacie o guziki - w bocznej kolumnie staram się umieszczać sklepy, w których się zaopatruję :)


Namęczyłam się z pomponem... jak widzicie mało u mnie pomponiastych czapek, ale to się chyba zmieni, bo zakupiłam jakiś czas temu, a wczoraj pierwszy raz wypróbowałam pom pon makera
i nie wiem jak ja mogłam wcześniej żyć bez tych kilku pomysłowych plastikowych form! Pompony wychodzą rewelacyjne - puszyste, dość równe (mało trzeba je potem strzyc) a co najważniejsze - solidnie związane, więc znikome jest prawdopodobieństwo, że dziecko wyskubie nitki (jak to zrobił mój Jeremi ze swoją czapką, którą właśnie mu poprawiałam). Samo zrobienie jest dziecinnie proste i trwa krótko, co można zobaczyć na filmiku YT.

środa, 25 listopada 2015

pasiakowe czapki

Ostatnio królowały u mnie pasiaki. Rodzinny zestaw czapek powstał w temacie "czapki mają być w paski, w tych samych kolorach, ale każda inna". No to wydziergałam ;)

Dla mamy wypróbowałam całkiem nowy pomysł
 

Czapka robiona w dwóch częściach. Pierwsza, to panel na dole, druga dorabiana do tego panelu od dołu do góry. Oj niezłe kombinacje były, bo to pierwsza moja czapka robiona na odwrót (czyli od dołu w górę, a nie od góry w dół).


Nie zabrakło oczywiście guzików :) Wykonanie moje, ale całość inspirowana dziergadłami Hook Nook

Dwie cieplutkie czapy dla synków: najprostsze smerfetkowate.


Bardzo cieplutkie, bo zgodnie z życzeniem podszyte polarem. Ozdobne patki i guziki - to już chyba u mnie tradycja ;)


Tata też dostanie swoją czapkę - w końcu jak rodzina, to rodzina :)


Tata nie dostał guzików z autkami, za to ma delikatnie ozdobnie zakończony brzeg, który dodatkowo będzie trzymać w ryzach dzianinę, by się obwód nie rozciągał.

Czapki są już w drodze do nowego domu :)

Wszystkie czapki wydziergane z włóczki Red Heart Soft.
Włóczka jest miła w dotyku, ciepła, lekko kudłata. Jedna z moich ulubionych :) Pompony robione ręcznie, ale w końcu się skusiłam i zakupiłam urządzenie do pomponów - sama jestem ciekawa czy rzeczywiście się sprawdzi... Bo co jak co, nie za bardzo lubię pompony robić i potem strzyc, żeby były perfekcyjne...

W końcu nabieram rozpędu w szydełkowaniu, a środy lubię najbardziej, bo gwarno zrobi się w domu dopiero po 14, więc mam jeszcze sporo czasu na robótkowanie :)

poniedziałek, 23 listopada 2015

zmrożone bransoletki

Ale pięknie dziś mróz pomalował wszystko za oknem. Chyba są szanse na prawdziwą zimę? Chociaż osobiście lubię wiosnę i złota polską jesień, to wiem jak bardzo za zimą tęsknią dzieci (w zeszłym roku śnieg u nas leżał ze dwa dni...).

W takim zmrożonym klimacie powstała krótka seria bransoletek.

Kryształowa ze srebrnym efektem (transparentne koraliki są od środka srebrne). Uwielbiam je i efekt, jaki można dzięki nim osiągnąć.

 Biało - kryształowa. Kiedyś robiłam podobną wersję, tylko zamiast białych koralików użyłam czarnych.

A na koniec... sznur turecki - srebrno-biały z gwiazdką śnieżną jako zawieszka.



 To chyba wszystkie zaległe prace, teraz siedzę już po uszy w czapkach i innych ciepłych włóczkowych pracach. A dziś wyciągam maszynę i biorę się za szycie podszewek do czapek - mają być na wielkie mrozy, to dostają wedle życzenia polarowe wnętrza ;)

**********************************************************************

Zakończyliśmy ze znajomymi projekt, myśleliśmy, że to już koniec działań, a tu okazało się, że przyjęto nasze zgłoszenie na Dolnośląski Integracyjny Festiwal Teatrów Amatorskich "Kobierzycki Arlekin"! Do wyjazdu 4 dni, ale udało się wszystko załatwić (transport, finanse na wyjazd i ubezpieczenie, wolne w pracy i w szkole). Pojechaliśmy, wystąpiliśmy jako ostatni z 16 zgłoszonych zespołów i... wygraliśmy główną nagrodę Złotego Arlekina! Oj to był szalony tydzień. Gdzieś tam w międzyczasie zdawałam jeszcze egzamin teoretyczny na prawko. Za tydzień zdaję jazdę :) A do tego czasu kolejny intensywny czas i spełnianie następnych planów i marzeń... Trzymajcie proszę kciuki :*

środa, 18 listopada 2015

rozmiar ma znaczenie

Odwieczny problem - czy rozmiar ma znaczenie - w rękodziele znajduje szybką odpowiedź ;)

Do wykonania bransoletek użyłam perełek szklanych 4mm i koraliki w jednej bransoletce 3mm, a w pozostałych 2mm. Jak można zobaczyć na poniższych przykładach - rozmiar (koralików) ma ogromne znaczenie :)

Koraliki z perłowym efektem (4mm perełki + 3mm). Bransoletka wykonana sznurem tureckim. Na myśl przywodzi soczyste owoce - hmmm czereśnie? Czarne to te mocno dojrzałe ;) Jest zdecydowanie grubsza, wizualnie jakby bardziej masywna. Dlatego do wykończenia użyłam tylko ozdobnego zapięcia.

Tak mi się spodobały sznury tureckiej, że postanowiłam wykonać kolejne wersje kolorystyczne. Kolejna bransoletka to połączenie białych pereł i metalicznych koralików w kolorze fuksji. 


Znalazłam też czarne szklane kulki i wyszydełkowałam nieco mroczną wersję ;)


Sznury tureckie spodobały się nie tylko mi - taki zestaw powędrował na nadgarstki dwóch sióstr i ich mamy :)


Ostatnio ciężej mi się zmobilizować, żeby wrzucać aktualne prace (a jeszcze sporo czeka w kolejce do publikacji czy zdjęć...). Notorycznie brakuje mi czasu, a do tego widać, że niedługo zima i święta. Zamówień nie brakuje ;) Siedzę po uszy w czapkach, przede mną kilka projektów-wyzwań, czyli prac jakich jeszcze nie robiłam, a obiecałam, że spróbuję, bo lubię wyzwania :)

Za mną finał projektu, który realizowałam wspólnie z przyjaciółmi. Możecie więcej zobaczyć na FB. Myślałam, że po niedzielnym spektaklu (bardzo udanym, gdzie zarówno aktorzy, reżyser jak i widownia mocno przeżyli to wydarzenie) wszystko wróci do normy,  a tu dopiero się zaczyna wszystko rozpędzać! Organizm pomału wysiada, za dużo na głowie... Jutro do tego egzamin na prawo jazdy (na szczęście teoria, do praktycznego mam nadzieję już stanę na nogi). I z jednej strony sił brak, do niektórych rzeczy trzeba się lekko przymusić... ale z drugiej strony kocham ten pęd :) Żeby doba była choć ze 3 godziny dłuższa ;)

Trzymajcie się ciepło i nie dajcie się porwać przez wiejący za oknem wiatr!

wtorek, 10 listopada 2015

znowu mały skok w bok z drutami...

Teraz siedzę po uszy w czapkach, do tego szydełkowych. Druty zerkają na mnie jakby wołały - weź nas, weź nas. Spodobało mi się drutowanie i na pewno będę wracać co jakiś czas i do drutów.

Jakiś czas temu powstała mięsista, ciepła opaska. Oczywiście z... kokosowym guzikiem.


Opaska jest bardzo elastyczna - takiego efektu nie osiągnie się przy dzianinie szydełkowej. Nierozciągnięta opaska pasuje na głowę ok. 40cm, a rozciągnięta na maxa nawet na 54cm! Jest wysoka na 9cm i chroni to wszystko, co powinna ;) Włóczka to fajny melanż, już nie pamiętam co to za włóczka... dodałam szydełkowy pasek, na który doszyłam kokosowy guzik. Dziergane na grubych drutach, prostym ściągaczem i zszyte. Na pewno to nie ostatnia opaska!

poniedziałek, 9 listopada 2015

słońce proszę

Słońce proszę, dużo słońca.... Bo z ciemnych chmur tylko kapie i kapie. Poniedziałek mógł choć ciut lepszą pogodą przywitać ;)

Dlatego serwuję i dla Was słońce i to w 6 egzemplarzach, bo od przybytku głowa nie boli ;)



Motyw prosty, spokojnie z powyższego zdjęcia można dziergać ;) Średnica ok. 12,5cm - idealnie pod kubek z ciepła herbatą. Wzór wieki temu wydrukowany, chyba z jakiejś chińskiej strony i niestety nie znam autora. Włóczka to cudna himalaya denim, dzięki której każda podkładka jest niepowtarzalna.

A tak całkiem na poważnie - deszcz też potrzebny, do tego mamy jesień, więc plucha za oknem to rzecz normalna... Tylko trzeba znaleźć sposób, żeby podładować swoje akumulatory, bo do wiosny jeszcze daleko. Ja ładuję je kolorami, muzyką i szydełkiem ;)

Przede mną pracowity tydzień - ostatnie przygotowania do spektaklu, we wtorek zapisuję się na egzamin na prawo jazdy, w czwartek jadę z córką na otwarcie wystawy plastycznej, bo jej praca się na niej znalazła, ba, nawet jakąś nagrodę ma dostać moja mała zdolniara :) A nadchodząca sobota i niedziela to wielki finał naszego projektu, który był wspaniałą przygodą. Trzeba wymyślać kolejny projekt, żeby pustki nie było... Choć z drugiej strony w końcu będzie czas na dzierganie ;)

Mimo wszystko życzę słonecznego tygodnia i wielu inspirujących prac. U mnie już typowo zimowe prace - czapki, ciepłe buciki, czapki, kamizelki...

wtorek, 3 listopada 2015

Pani zrobi buty?

O tak się właśnie zaczęła historia z tymi butkami...

Pani zrobi buty? Ale takie fajne, inne. Dla chłopca, miesiąc ma. Z 1,5 tygodnia chrzest, zdąży pani?

Co miałam nie zdążyć ;) a wydzierganie ciepłych i fajnych butków dla chłopca, to zawsze wyzwanie.

Myślę - włóczki zamawiać nie muszę, bo to tylko butki, a zapasów mam tyle, że ze 100 swetrów można wydziergać. No to zaczęłam poszukiwania włóczki do projektu. Zaczęłam przetrząsać wszystkie kartony, worki, torby... Zeszło mi 1,5 godziny i... null, zero, nie ma nic, czego potrzebuję. Znacie to? 

Nagle doznałam olśnienia - jest fajniusia włóczka, zostało mi po czapkach, które w zeszłym roku dziergałam. Fakt, że cieniusia, ale w dwie nitki się nada... 

Zabrałam się za pracę. Włóczka fajna, ale do prucia nie za ciekawa. Przy nowym projekcie, którego wzór gdzieś w głowie się dopiero klaruje to nie był dobry wybór... Tylko innej opcji nie miałam, bo zanim dobrałabym włóczkę i zamówiła, do tego czas dostawy... A czasu ogólnie mało przez napięty plan tygodnia... Więc brnęłam w to dzierganie dalej. 

No i zrobiłam butki, takie fajne chyba, inne, prawda? 


Dane techniczne: włóczka to kartopu nubuk  przerabiana w dwie nitki (kolor beż i kremowy), niebieska to jeans yarn art a guziczki są tradycyjnie z rencami :) Wzór własny inspirowany zdjęciami znalezionymi w internecie.

Z tego co wiem - butki bardzo się podobały i mimo, że maluszek okazał się okruszkiem jak na miesięczniaka (robiłam rozmiar 0-3m), to już są w użytku, a do tego wzrosło zapotrzebowanie na zimowe obuwie i na warsztacie są kolejne dwie pary ;)

Muszę przyznać, że praca nad butkami dla maluchów jest specyficzna, daje wielką frajdę z tworzenia. A Wy nad czym pracujecie - może już robicie ozdoby świąteczne? Ja jestem w ciemnej... dziurze jeszcze, a od kilku lat obiecuję sobie zrobić szydełkową szopkę, której poszczególne elementy dzieci będą odnajdywać w kalendarzu adwentowym... Ehh może kiedyś się uda ;)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Wszystkie prace i zdjęcia zamieszczone w tym blogu są wyłączną własnością autorki (jesli jest inaczej, zawsze wyraźnie jest to zaznaczone).
Kopiowanie, wykorzystywanie, rozpowszechnianie, przetwarzanie w jakikolwiek inny sposób zdjęć oraz wzorów prac bez zgody autorki jest zabronione.
Wszelkie prawa zastrzeżone
.