Wczoraj odwiedziłam kiermasz własnoręcznie robionych ozdób świątecznych organizowany przez stowarzyszenie twórców ludowych. Spodziewałam się naprawdę pięknych, niepowtarzalnych rzeczy, ale wzrok można było zawiesić co najwyżej na kilku egzemplarzach... Ja dopiero zaczynam przygodę z szydełkiem, a po osobach, które od wielu lat się tym zajmują, spodziewałam się czegoś więcej... A zobaczyłam najprostsze wzory (z ludowością miały niewiele wspólnego), aniołki z koralikami przyklejonymi klejem na gorąco a nie wrabianymi, w większości robione grubymi nićmi, nie miały tej lekkości i wyglądały dość topornie, a ceny! Rozumiem, że rękodzieło jest w cenie, bo sama spędzając wiele godzin przy szydełku wiem, ile trzeba włożyć w to pracy, jednak jak widziałam niektóre zawrotne ceny za proste i dość łatwe rzeczy, to mnie śmiech ogarniał... No ale cena rynkowa to w końcu taka, jaką kupujący jest w stanie zapłacić za dany produkt, więc niech im tam będzie...
U mnie nadal pracowicie. Pomału kończę świąteczne robótki. W planach mam jeszcze tylko gwiazdę na czubek choinki, chcę skończyć świąteczna serwetkę, której nie zdążyłam zrobić w zeszłym roku i tak sobie w szafie przeleżała... Może zrobię jeszcze kilka bombek, ale zobaczymy jak będzie z innymi pracami domowymi...
Póki co mój świąteczny zbiór wygląda tak
Marta prześliczne są te twoje małe dzieła. Aniołki mnie uraczaja:). Juz nie moge sie doczekać, jkiedy takie cuda zawitają pod mój dach.Pozdrawiam. Twoja fanka:)
OdpowiedzUsuńteż szydełkuję....śliczne są Twoje robótki
OdpowiedzUsuńgreater
OdpowiedzUsuń