Po nieco ponad tygodniu dziergania z doskoku powstał taki ananasowy bieżnik/obrus.
Oryginalny wzór musiałam nieco zmodyfikować, bo zależało mi na długim bieżniku, dlatego podwoiłam liczbę oczek początkowych. Możliwe, że przez to jedynie na środku linie są proste, a potem lekko się przekrzywiają... Tak czy inaczej efekt mi się podoba. Bieżnik ma 55 cm na 115 cm i powinien idealnie pasować na ławę 70cm na 130cm - bo na takim wymiarze mi zależało :) Za trzy tygodnie zostanie podarowany w prezencie i mam nadzieje, że się spodoba ;)
Mam jeszcze sporo wzorków ananasowych, które uwielbiam. W planach kilka kolejnych prac, więc ananasy jeszcze na pewno nie raz zagoszczą na blogu ;)
My znów w domku siedzimy, bo choróbsko się przypałętało... Dobrusia póki co chodzi do przedszkola pół na pół - ile dni idzie, tyle potem choruje... Jedyne co mnie pociesza, to miała tendencje do szybkiego łapania zapalenia oskrzeli, a teraz póki co kończy się na lżejszych infekcjach. Ja muszę tradycyjnie łapać to co ona, tylko że u mnie muszą wystarczyć domowe metody...
Dobrze, że chociaż słonko wygląda, bo te ostatnie szare dni pozytywnie nie nastrajały...
Pozdrawiam serdecznie i juz niedługo znów pokażę dziecięce nakrycia głowy ;)
Śliczny bieżnik!
OdpowiedzUsuńBieżnik spodoba się z pewnością.A Ty uważaj na siebie :)Pamiętam jak bardzo byłam przerażona jak dopadła mnie angina w ciąży...
OdpowiedzUsuńPiękny bieżnik! A domowe sposoby - to u nas najlepszy jest syrop cebulowy! Bo w Danii to nie ma syropków dla dzieci na kaszel, a antybiotyki tylko po badaniu na obecność bakterii we krwi, a dla dorosłych syrop na kaszel o smaku anyżowych cukierków - że jak tylko o nim pomyśle to już nie mam kaszlu! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńHmm, "po tygodniu dziergania" .... ależ tempo! Ja to zawsze na miesiące mierzę....
OdpowiedzUsuń