Pojechałam na kiermasz dla Oliwierka, chociaż mało nie brakowało, żebym musiała odpuścić, bo przypałętało się do mnie zapalenie zatok... jakoś sobotę przetrzymałam, ale dopiero dzisiaj względnie się czuję... Ale było warto! Zainteresowanie było spore, chwilami robiło się naprawdę tłumnie i chociaż w ostatniej godzinie ruchu już nie było, to po podliczeniu datków z puszek nikt nie mógł uwierzyć, że tak dobrze poszło! W trakcie padły już ustalenia, że to nie będzie jednorazowa akcja, tak jak leczenie Oliwierka nie będzie się sprowadzało do jednego etapu... wiem, że organizatorki coś tam już szykują, więc ciągle mam na uwadze wzmożone prace szydełkowe ;) Na kiermasz zabrałam prawie wszystkie prace, jakie miałam w domu, największym powodzeniem cieszyły się emotikonki i kolczyki oczywiście ;) Tu można zobaczyć zdjęcia z kiermaszu i krótki filmik.
Żeby wpis był nieco robótkowy - pokażę bransoletki skończone w nocy przed kiermaszem (zdjęcia robione tuz przed wyjściem...)
i jeszcze mój ulubiony ostatnimi czasy sposób robienia zapięcia
Kilka ostatnich tygodni były bardzo pracowite dla mnie, praktycznie codziennie czy mi się chciało czy nie, machałam szydełkiem... Już myślałam, że po kiermaszu odsapnę, ale wygląda na to, że nadal będę musiała machać i to dość intensywnie... Muszę chyba sobie jakiś grafik ustalić, żeby się nie pogubić w tych robótkach... No i niech mi ktoś powie, że mama siedząca w domu z dzieckiem nie ma co robić :P
Pozdrawiam cieplutko, dziękuję za odwiedziny i zapraszam ponownie ;)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz