Moja ukochana torebka po intensywnym użytkowaniu zakończyła swój żywot (może dałoby się ją jeszcze odratować, ale za dużo z tym zabawy). Dlatego padło, żeby zrobić sobie nową torebkę.
W ruch poszła gruba wełniana włóczka, szydełko 7mm i jeden wieczór (który przeciągnął się do późnej nocy).
W ruch poszła gruba wełniana włóczka, szydełko 7mm i jeden wieczór (który przeciągnął się do późnej nocy).
Wyszło spore torbisko - ale to był efekt zamierzony. Potem było pranie z dżinsami, a efekty tych eksperymentów uwiecznione są na poniższej fotce ;)
W wyniku filcowych eksperymentów otrzymałam dość zgrabną listonoszkę, która ma dla mnie za krótki pasek, dla Dobrusi za długi, a do tego potwornie lecą z niej wełniane nitki (co mnie zdziwiło, bo włóczka podczas szydełkowania się nie sypała, po pierwszym filcowaniu było względnie, po ostatnim torebka wygląda jakby strzelił w nią piorun :D ).
Będę coś z nią jeszcze działać (ponoć zamrożenie i wypranie może nieco kłaczki zahamować).
Póki co muszę zabierać się za kolejna torebkę, tym razem bez eksperymentów - z grubej bawełny ;)
zmykam bajki czytać, a potem do szydełka :)
Kurcze no szkoda ze nie wyszla Ci ta torebka tak jak chcialas no bardzo fajnie wyglada! Ciekawa jestem jak sobie poradzisz z tymi klaczkami! Pozdrawiam! P.s. A mnie czekaja na weekend dwie bajki po dunsku do czytania.... Mamy zasade w tygodniu bajki po polsku w weekend po dunsku:-) w tygodniu czyta maz w weekendy ja.
OdpowiedzUsuńNo to niezłe wyzwanie, ale jakos trzeba sobie poradzić z dwujęzykowością u dzieci ;) u nas bajki czytam tylko ja, Dobrusia zna wiekszośc na pamięć, a mąż czasem przekręci słówko i już awantura ;)
UsuńMata, wyszła rewelacyjna, podoba mi się po tym filcowaniu. Może uda się powstrzymać kłaczki jakoś, co? Oj cały czas się zbieram by coś sobie u Ciebie zamówić, ale leci dzień za dniem i wiem, ze i tak nie wyrabiasz na zakrętach :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń