Kolejna milusia włóczka na warsztacie - happy yarn art. Szydełkowanie nią nie należy do najłatwiejszych, bo jest tak kudłata, że prawie nie widać oczek, ale warta poświęcenia.
Tak się spodobała obdarowanej nią dziewczynce, że chciała ja nosić przy +15 stopniach :) A czapka nie tylko jest bardzo milusia, ale i bardzo ciepła.
Pomijając już fakt, że wszyscy myśleli, że jest uszyta z puchatego polaru i ma doszyte szydełkowe elementy ;)
*******************************************
Z niecierpliwością wyczekuję listonosza, bo ma przynieść nowe cudeńka - nadchodzące tygodnie będą bardzo pracowite :) A najpierw konkretne porządki w zasobach włóczkowych (ktoś chętny do pomocy?) - oj będzie się działo...
Oby tylko dzieci mi się nie rozłożyły, bo Jeremiś po dniu w przedszkolu wrócił z lekkim katarem... wygląda na alergiczny, bez gorączki i niech tylko nie będzie gorzej.
Czapka jest świetna, nie dziwię się, że dziecku się podoba. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńmoja E. jest fanką Furby więc taka czapa na pewno by się podobała :D
OdpowiedzUsuńŚliczna, gratuluję cierpliwości :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam