Nareszcie, po tylu latach szydełkowania, ślubny doczekał się czapki dla siebie. Wcześniej nie nosił nic w zimie , wystarczał mu kaptur, z resztą to taki typ, co to kurtkę zakłada jak temperatura spada poniżej zera, a tak to na krótki rękaw gania ;)
Ale odkąd na głowie nieco się przerzedziło, rano jest już za zimno ;)
Niedawno ślubny miał imieniny, więc była okazja, żeby nadrobić braki w garderobie ;)
Postawiłam na szetland yarn artu i to był strzał w dziesiątkę - czapka nie jest gruba, za to ciepła i lekka. Wzór prosty, ale z drugiej strony nie pospolity, a pas reliefów na ściągacz utrzymuje leciutką czapkę na głowie.
I to chyba jeden z najbardziej trafionych prezentów - od razu był w użyciu :)
**********************************
W domu wszyscy wychodzą na prostą - dzieciaki już zdrowe szaleją, do przedszkola pójdą 12 listopada, ja tylko chyba zaczynam odchorowywać ich powrót do formy kolejnym dniem migreny (od rana do wieczora piski i krzyki...). Na szczęście tabletki dają radę i tłumią ten najgorszy ból, więc jako tako mogę funkcjonować... A planów robótkowych duuuuuuużo :) No i pomalutku szykuję rocznicową rozdawajkę :)
Czapka świetna!
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ta czapka i pomysł robienia słupków za tylną pętlę jedynie, te poprzeczne prążki dodają niezwykłości tej czapce :) Super!
OdpowiedzUsuńSuper pomysł:) Mój Ślubny też mnie męczy o czapkę i będę musiała coś pomyśleć:)
OdpowiedzUsuńCzapka jest super. Ja chyba zobaczę ją na żywo. Ściskam całą rodzinkę:)
OdpowiedzUsuńCzapeczka super ,i ja jakoś na głowę narzekam może to ta pogoda .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Świetna. Panowie takie lubią. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńświetna czapa :)
OdpowiedzUsuń